Te metody są znane właśnie z PRL-u - stwierdził w "Tak jest" w TVN24 były działacz antykomunistyczny Zbigniew Janas. Wraz z Henrykiem Wujcem, również opozycjonistą z Solidarności, komentował środowe, poranne zatrzymanie Władysława Frasyniuka.
Dwie sprawy - karną i o wykroczenie - ma Władysław Frasyniuk w związku z zajściem, do którego doszło 10 czerwca 2017 roku. W sprawie karnej został w środę o godzinie 6 rano zatrzymany i w kajdankach przewieziony do prokuratury, gdzie usłyszał zarzut. Sprawa o domniemane wykroczenie trafiła do sądu i czeka na wyznaczenie terminu rozprawy.
"Zebrane dowody, między innymi w postaci zeznań bezpośrednich świadków zdarzenia i szeregu nagrań video, jednoznacznie wskazują na to, że Władysław Frasyniuk dopuścił się zarzucanego mu czynu. Pozwalają na stwierdzenie, że zachowanie podejrzanego wobec pełniących służbę umundurowanych funkcjonariuszy Policji było celowe i zmierzało do naruszenia ich nietykalności cielesnej" - czytamy w komunikacie Prokuratury Okręgowej w Warszawie.
"To naprawdę był to bierny sprzeciw"
- To wszystko jest takie wydumane - powiedział Henryk Wujec, odnosząc się do zarzutu o naruszenie nietykalności cielesnej funkcjonariusza postawionego Władysławowi Frasyniukowi. - To wszystko jest fikcja robiona po to, żeby pokazać, że "władza jest silna i Frasyniuka się nie boi" - dodał.
Sposób zatrzymania Frasyniuka przypomniał z kolei Zbigniewowi Janasowi czasy opozycji antykomunistycznej w PRL. Jak powiedział, według niego jest to "komuna w drugim wydaniu".
- Nas [za czasów Solidarności - przyp. red.] nigdy nie oskarżano o czyny polityczne. Nas zawsze oskarżano na przykład o to, że jesteśmy szpiegami, przestępcami, złodziejami. Obecna władza jest komuną, dokładnie powielaną z tamtych czasów - podkreślił Janas. Jak zaznaczył, "Władek Frasyniuk poszedł tam [na miesięcznicę w czerwcu] z powodów politycznych, sprzeciwiał się".
- Tak naprawdę był to bierny sprzeciw - podkreślił były działacz antykomunistyczny.
- Siadanie i tym podobne jest uznane za bierny opór - wyjaśniał Janas. - Tam [na filmie z miesięcznicy z 10 czerwca] ewidentnie widać, że [funkcjonariusze] go wynoszą. On tam stoi i w którymś momencie policjanci zaczynają go szarpać - mówił. Podkreślił, że "jest coś takiego, jak nadużycie władzy" i że policja ma prawo użyć broni czy siły wobec obywatela, natomiast "musi to być adekwatne do sytuacji".
Zdaniem Janasa policja nadużyła władzy.
"Skucie z tyłu jest represją bolesną"
- Te metody są znane właśnie z PRL-u - przekonywał Janas w "Tak jest". - To, co Władka spotkało, to jest absolutnie z tamtego czasu i na dodatek jeszcze wzmocnione - podkreślił. Komentując nagrane przez żonę Frasyniuka okoliczności zatrzymania, podkreślił, że za czasów PRL "nie zakuwali nas z tyłu".
- To jest absolutnie niedopuszczalne - skwitował.
Jak precyzował Henryk Wujec, "skucie z przodu jest czymś zupełnie innym niż skucie z tyłu".
- Skucie z tyłu jest represją bolesną dlatego, że następuje zaciskanie kajdanek. One zaczynają uciskać i krew przestaje płynąć - wyjaśniał. Jego zdaniem "jest to specjalny typ represji i nie było to potrzebne zupełnie". - To była pokazówka - skomentował Wujec.
Z kolei Janas, wspominając rewizje przeprowadzane przez Służbę Bezpieczeństwa u niego w domu, podkreślił, że funkcjonariusze najczęściej zakuwali go w kajdanki po wyjściu z mieszkania, "żeby dzieci nie widziały".
- On [Frasyniuk] ma małe dziecko i jego zakuli w domu. Co to znaczy? Oni mówią [policjanci na filmie udostępnionym przez żonę zatrzymanego - red.], że takie są przepisy. To oni sami sobie stworzyli te przepisy - podsumował.
"Od początku kadencji PiS prawo jest łamane"
Pytany przez prowadzącego "Tak jest", czy proces sądowy Frasyniuka będzie procesem politycznym, Janas odparł, że "oczywiście".
- Wszystko zależy od sądów. Bo jest proces podporządkowania niezawisłych sądów decyzjom politycznym [ministra sprawiedliwości Zbigniewa] Ziobry. Zależy, jak szybko będzie ten proces, czy sąd niezawisły, czy już zawisły to oceni - dodał Wujec. Jak zaznaczył, "może w Polsce będą sądy, które w sposób niezawisły ocenią to, co się stało, czy Władysław Frasyniuk rzeczywiście jest zagrożeniem dla bezpieczeństwa policjantów".
- Od początku kadencji PiS-u prawo jest łamane, Trybunał Konstytucyjny, Prokuratura Krajowa podległa prokuratorowi generalnemu, ustawa o zgromadzeniach - wyliczał Wujec. - Co pozostaje obywatelowi w takiej sytuacji? - pytał. - Może to biernie znosić lub protestować. Władek też postanowił protestować, bo tak robił w czasach Solidarności - podsumował były opozycjonista z czasów PRL.
Autor: JZ//now / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24