Dwaj kierowcy, którzy nieprawidłowo holując autobus ranili czteroletniego chłopca usłyszeli już zarzuty. Odpowiedzą za narażenia na niebezpieczeństwo utraty życia i zdrowia, za co grozi im nawet osiem lat więzienia. Obaj mężczyźni przyznali się do winy.
Do wypadku doszło w środę w Czeladzi (woj. Śląskie). Kierowca prywatnego autobusu, który zepsuł się na środku jezdni, zatrzymał ciężarówkę i poprosił kierowcę o odholowanie. Mężczyźni użyli płaskiego klucza do zabezpieczenia linki holowniczej. Klucz pękł i jak z procy wystrzelił w kierunku grupy dzieci z przedszkola będących na spacerze. Kawałek narzędzia z dużą siłą uderzył w głowę 4-letniego chłopca.
- Uznaliśmy, że to umocowanie holowania było nieprawidłowe, dlatego zarzuciliśmy obu panom umyślne naruszenie zasad ruchu drogowego, związanych z holowaniem - powiedziała prokurator Monika Jankowska z Prokuratury Rejonowej w Będzinie.
Jankowska zaznaczyła, że badane są jeszcze inne kwestie - m.in. stanu technicznego pojazdów, sposobu holowania i zabezpieczenia. - Sprawa będzie jasna, kiedy już wypowiedzą się biegli z zakresu ruchu drogowego i technicznego stanu samochodów. Prawdopodobnie zostaną też przeprowadzone badania mechanoskopijne - dodała prokurator Jankowska.
Są zarzuty
Prokuratura przedstawiła kierowcom ciężarówki i autobusu zarzuty spowodowania wypadku drogowego ze skutkami bezpośrednio narażającymi na niebezpieczeństwo utraty życia i zdrowia. Obaj mężczyźni przyznali się do winy i złożyli obszerne wyjaśnienia.
Podejrzani to mieszkańcy Sosnowca i Katowic. Prokuratura zastosowała wobec nich dozór policyjny i poręczenia majątkowe. Za zarzucone im przestępstwo może grozić kara od sześciu miesięcy do ośmiu lat więzienia.
Ranny chłopczyk jest utrzymywany w stanie śpiączki farmakologicznej. 4-latek przeszedł skomplikowaną operację neurochirurgiczną. Lekarze jego stan określają jako stabilny.
Źródło: PAP, TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24