Zapis z czarnej skrzynki prezydenckiego samolotu pokazuje chronologię zdarzeń, ale to za mało, żeby stawiać hipotezy o przyczynach katastrofy - uważa Bogdan Klich. Decyzje o ich ujawnieniu szef MON jednak pochwalił.
We wtorek ujawniono transkrypcję rozmów z kokpitu prezydenckiego samolotu, który 10 kwietnia rozbił się pod Smoleńskiem.
Szef MON pytany, czy decyzja o ujawnieniu rozmów zarejestrowanych w kokpicie nie była przedwczesna, bo otworzyła drogę do kolejnych spekulacji i pytań ocenił, że "pytania pozostaną jeszcze przez czas jakiś, dopóki komisja nie zakończy swoich prac".
Decyzja słuszna, ale danych za mało
- Uważam, że decyzja premiera Donalda Tuska o ujawnieniu zawartości tej skrzynki była ze wszech miar uzasadniona. Im szybciej to się stało, tym lepiej, bo protokół systematyzuje nasza wiedzę o kolejności zdarzeń, natomiast absolutnie nie pozwala na wyciąganie wniosków, to zdecydowanie za mało, by stawiać hipotezy o przyczynach katastrofy - ocenił Klich.
40-stronicowa transkrypcja rozmów z kokpitu to rozpisane w tabelach - czas, treść zdania po rosyjsku i polsku oraz oznaczenie, kto wypowiada dane słowa. Część zdań jest wypowiadanych w języku angielskim, niektóre fragmenty są opisane jako niezrozumiałe, nie do wszystkich wypowiedzi udało się też przyporządkować autora.
Źródło: PAP, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: PAP