Kilka dni temu Łukasz D. miał stawić się do więzienia w Sanoku, żeby odbyć karę za znęcanie się nad rodziną. Jednak się nie pojawił. Gdy policjanci przyszli po niego, zabarykadował się w mieszkaniu, razem z mamą i babcią. Reporter "Uwagi!" TVN przyjrzał się kulisom sprawy, która niedawno przez kilka godzin trzymała w napięciu nie tylko mieszkańców Jasła.
Młody mężczyzna, który miał stawić się do zakładu karnego, żeby odbyć karę 1,5 roku pozbawienia wolności, zabarykadował się w mieszkaniu w centrum Jasła. W środku były także jego mama i babcia. Po mieszkaniu chodził z nożem. Groził, że wysadzi blok. Przerażeni sąsiedzi wyszli na ulicę, a policja otoczyła budynek.
- Z uwagi na to, że zachodziło realne zagrożenie dla życia i zdrowia zarówno jego, jak też mamy i babci, na miejsce skierowani zostali policyjni negocjatorzy. Negocjatorzy kilka godzin rozmawiali z mężczyzną, prowadzili negocjacje, próbowali zmusić go, by dobrowolnie wyszedł z mieszkania – opowiada asp. Piotr Wojtunik, rzecznik Komendy Policji w Jaśle.
Zazdrość i agresja
25-letni Łukasz D. miał odbyć karę pozbawienia wolności za znęcanie się nad mamą, babcią i przede wszystkim byłą partnerką. Kobieta, która jest matką jego trzyletniego dziecka, była przez niego wielokrotnie bita i katowana. Był o nią chorobliwie zazdrosny.
- Przez pierwsze osiem miesięcy to był człowiek tylko do kochania. Był miły i uprzejmy. Dopiero po tych ośmiu miesiącach zaczęło się psuć, był bardzo zazdrosny. Uznał, że go zdradziłam. Zamknął mnie w pokoju i zaczął mnie szarpać, ciągnął za włosy, uderzył mnie kilka razy, groził nawet nożem, że mnie zabije. Ja wtedy zemdlałam i jego mama wezwała pogotowie - opowiada kobieta.
- Zabrali mnie do szpitala i kilka dni tam leżałam. Złożyłam zeznania na policji i miała się odbyć w sądzie sprawa o pobicie mnie. Sprawy jednak nie było, bo ja się nie zdecydowałam. On mnie zaczął po prostu przepraszać i stwierdziłam, że dam mu szansę. Odeszłam dopiero, jak przy swojej mamie uderzył mnie głową o ścianę. I to ona poprosiła mnie bym poszła z nią na policję i złożyła zeznania, bo bez moich zeznań oni nic mu nie mogą zrobić – zwierza się była partnerka Łukasza D.
Matka mężczyzny chciała wykorzystać tę sytuację, żeby skierować syna na przymusowe leczenie psychiatryczne. W trakcie postępowania oceniono jednak, że Łukasz D. jest poczytalny. Wyrok w sprawie o pobicie zapadł dwa lata temu. Był to jednak wyrok w zawieszeniu, a mężczyzna dostał dozór kuratora.
- Ja chodziłam do jego kuratorki i informowałam ją o każdym SMS-ie, który on do mnie wypisywał. Groził mi, że ja się jeszcze przekonam, że mnie zniszczy i że zniszczy moją rodzinę. W końcu groził, że zabije mnie i moją rodzinę – tak była partnerka tłumaczy, dlaczego Łukaszowi D. odwieszono wyrok.
"Zagroził, że zrobi krzywdę sobie, mamie i babci"
Mężczyzna miał odbyć karę w więzieniu w Sanoku w kwietniu tego roku, ale się nie stawił. Po kilku tygodniach sąd wydał nakaz przymusowego doprowadzenia. Policjanci spodziewali się, że skazany będzie agresywny.
- On w pewnej chwili wyszedł na balkon, trzymając nóż w ręce, zagroził, że zrobi krzywdę sobie, mamie i babci. Wchodził do mieszkania, wracał na balkon, był bardzo pobudzony – mówi asp. Piotr Wojtunik.
Matka Łukasza D. nie zgodziła się na rozmowę przed kamerą, ale opowiedziała nam, że zawsze miała problemy wychowawcze z synem. Był dzieckiem nadpobudliwym, ale bardzo wrażliwym. Wielokrotnie starała się wysłać go na terapię, ale to nie przynosiło efektu. Im był starszy, tym był bardziej nieobliczalny. Kobieta prosiła, żeby zdementować informacje, iż ona i babcia były przez niego więzione. Matka obawiała się, że syn może popełnić samobójstwo i dlatego do ostatnich chwil wraz z negocjatorem kobiety pozostawały w mieszkaniu.
- Nie wiedziałam, że on jest aż do czegoś takiego zdolny. Było mi bardzo przykro, bo ja mu dałam całe swoje serce na dłoni, a on to po prostu zmarnował – kończy rozmowę była partnerka Łukasza D.
Agresor już w więzieniu
25-latek jest już w więzieniu w Sanoku, gdzie odbędzie karę 1,5 roku pozbawienia wolności za znęcanie się nad byłą partnerką. Kobieta przygotowuje wniosek o odebranie mu praw rodzicielskich do ich dziecka. Wkrótce również prokurator postawi Łukaszowi D. zarzut stawiania czynnego oporu policjantom, za co grożą mu dodatkowe trzy lata więzienia.
Autor: mw//rzw / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24