Być może to Rosjanie znaleźli w Zacharskim szpiega, który rozpowszechniał korzystne dla nich informacje - zasugerował w "Faktach po Faktach" TVN24 Dariusz Szymczycha. - Taka prowokacja byłaby wówczas na rękę Rosjanom. Polska starała się przecież o wejście do NATO - dodał ówczesny minister w kancelarii prezydenta Kwaśniewskiego.
Szymczycha odniósł się w ten sposób do "sprawy Olina" i informacji o spotkaniach Kwaśniewskiego z Ałganowem. Według niego, mogło to być precyzyjnie zaplanowaną przez rosyjski wywiad akcją, wymierzoną w Polskę, starającą się o rozszerzenie wpływów na Zachód. - Nie można wykluczyć sytuacji, że to wywiad rosyjski, wiedząc o polskich staraniach dotyczących wejścia w struktury NATO, postanowił uciec się do prowokacji. Być może to my byliśmy wodzeni za nos - powiedział Szymczycha. I dodał: - Zacharski wiele rzeczy może mówić, ale to przypomina kawały o partyzantach.
Jego zdaniem "sprawa Olina" mogła bardzo poważnie zaszkodzić polskiemu wejściu do NATO. - Wiosną 1995 roku, Amerykanie zaniepokojeni informacjami o postępowaniu wobec Oleksego skierowali do Warszawy specjalną misję - ocenił Szymczycha. I dodał: - Na czele misji stał Richard Holbrooke. Kiedy odlatywał, miał stwierdzić, że ta cała sprawa to "bullshit".
Milczanowski zaprzecza
Informacjom tym zaprzecza ówczesny minister spraw wewnętrznych Andrzej Milczanowski. - Do końca mojego urzędowania, a więc do grudnia 1995 roku nie miałem informacji, że Amerykanie chcieli weryfikać tę wersję - powiedział Milczanowski.
W piątek ukazał się w "Dzienniku" wywiad z Marianem Zacharskim. Najsłynniejszy polski agent miał usłyszeć o spotkaniu prezydenta Kwaśniewskiego z rosyjskim szpiegiem z ust samego Ałganowa.
Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24