Za często w naszym kalendarzu pojawiają się święta martyrologiczne, a za rzadko radosne - uważa Tadeusz Mazowiecki. Na 15. Przystanku Woodstock mówił, że właśnie dlatego jest przeciwny temu, by 1 sierpnia był świątecznym Narodowym Dniem Pamięci Powstania Warszawskiego. W tym samym czasie w Warszawie marszałek Sejmu Bronisław Komorowski zapewniał, że takie święto jest nam bardzo potrzebne.
- Uchwalimy tę ustawę najszybciej, jak się da - zapowiedział w sobotę Bronisław Komorowski. Z inicjatywą ustanowienia 1 sierpnia Dnia Pamięci Powstania Warszawskiego wystąpił prezydent Lech Kaczyński, który złożył już do marszałka Sejmu projekt ustawy w tej sprawie. Pomysł prezydenta poparli kombatanci i kluby parlamentarne.
Marszałek Sejmu przewiduje, że do uchwalenia ustawy mogłoby dojść już we wrześniu. Takie ustalenie zawarł z prezydentem podczas piątkowych obchodów uroczystości 65. rocznicy wybuchu Powstania Warszawskiego. - Dobrze by było, żeby doszło do tego przy okazji obchodów 70. rocznicy wybuchu II wojny światowej - podkreślił.
Marszałek o słuszności inicjatywy jest przekonany: - To rzecz oczywista - zaznaczał. A wszystko po to, by Powstanie Warszawskie postrzegane było nie jako walka i święto stolicy, ale całej Polski. - Aby tak się stało trzeba wykonać dużą pracę. Należy uzmysłowić, że to powstanie było apogeum akcji "Burza", która toczyła się w całym kraju - od Wilna i Lwowa poprzez Rzeszowszczyznę i Lubelszczyznę - przypominał.
Nie świętujmy. Pamiętajmy
O to by pamiętać o "bohaterach powstańczych walk" apelował także w sobotę do uczestników 15. Przystanku Woodstock były premier Tadeusz Mazowiecki. Ale jego zdaniem "pamiętanie" nie jest równoznaczne z koniecznością ustanowienia 1 sierpnia dniem święta narodowego.
- 1 sierpnia nie powinien być dniem świątecznym, bo za dużo w Polsce mamy świąt martyrologicznych, a nie radosnych i zwycięstwa - oceniał na Woodstocku były premier. Przyznał, że 65 lat temu nie było go w Warszawie, ale "wie, że nastrój był taki, że to (Powstanie Warszawskie) było nie do zatrzymania, trudno było to pohamować".
Na spotkanie z Tadeuszem Mazowieckim przyszło około dwóch tysięcy młodych ludzi. Pytali nie tylko o Powstanie, ale na przykład o jego pobyt w Bośni i Hercegowinie, gdzie był wysłannikiem ONZ. - Spotkałem tam rzeczy straszne. Moją siłą było to, że miałem kontakt z prasą światową i to nagłaśniałem, ale reakcja świata, a zwłaszcza Europy była niedostateczna - opowiadał gość Woodstocku.
Serca festiwalowiczów zdobył odpowiadając na pytanie "czy podoba mu się obecna Polska?". - Tak, a najbardziej Przystanek Woodstock. Bo to dowód naszej wolności - podkreślił ku uciesze tłumu.
Źródło: PAP, lex.pl