Pensjonariuszki Rodzinnego Domu Pomocy "Ostoja" w Koszalinie będą musiały opuścić miejsce, w którym mieszkają od lat. Powodem są nowe przepisy. Chodzi o zwiększenie liczby metrów przypadających na jedną osobę. - Nam, staruszkom, metraże niepotrzebne - mówią zrozpaczone pensjonariuszki.
Rodzinne domy pomocy, to małe ośrodki, w których mieszka po kilka osób. W sytuacjach takich, jak ta z Koszalina, gdy dom jest stary i nie da się go przebudować, domy rodzinne będą musiały zostać zlikwidowane.
Za mało o kilkadziesiąt centymetrów
Według nowych przepisów musi zostać zwiększona liczba metrów przypadająca na jedną osobę - już nie 6 m2, a 8 m2 w pokoju dwuosobowym i nie 9m2, a 12m2 w pokoju jednoosobowym.
W "Ostoi", prowadzonej w starej poniemieckiej kamienicy, ze względów technicznych nie można "przestawić" ścian tak, by każda osoba miała wymagany metraż.
- W niektórych pokojach brakuje 40 cm, w innych 60 cm. Dopasowaliśmy je do standardów z 2005 roku, jakie jeszcze w tej chwili obowiązują w wszystkich DPS-ach - wyjaśnia Agnieszka Alpop, właścicielka Domu "Ostoja". - Tutaj mieszka osiem pań. One na myśl, że będą musiały się stąd wyprowadzić są przerażone, bo mieszkają tu od wielu lat - dodaje.
"Żeby nam się jako-tako żyło tutaj"
Same pensjonariuszki zapewniają, że jest im dobrze i nic nie chcą zmieniać. - Nam, staruszkom, metraże niepotrzebne. Byle mieć gdzie głowę położyć, ciepły kącik. Żeby nam się jako-tako żyło tutaj. My nic więcej nie chcemy. Nam jest tu naprawdę dobrze - mówi jedna z mieszkanek domu "Ostoja". - Czuję się jakbym była członkiem większej rodziny. Jest nas tutaj osiem. Zaprzyjaźniłyśmy się. Chociaż każda z nas stanowi odrębny świat. Miasto gwarantuje pomoc. Być może ten konkretny rodzinny dom pomocy uda się uratować. Jeśli zamieszkają tam tylko cztery osoby, wtedy wymogi będą zachowane i dom nadal będzie funkcjonował. Wprowadzone zmiany mogą jednak sprawić, że wiele innych rodzinnych domów w całej Polsce przestanie istnieć.
Autor: jl/kka / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24