Krzyki, wyzwiska i groźby - to metody windykacji długów w wykonaniu pracowników Eurobanku. Pan Włodzimierz chciał odroczyć spłatę raty kredytu. Zamiast ugody czy chociaż negocjacji otrzymał serię grubiańskich telefonów.
"- Wstyd i hańba. Żona się z pana śmieje już? Dzieci się z pana śmieją? - Proszę Pana - Znalazł się pan W. Nie będziemy rozmawiać, nie umiem oddać pieniędzy, bo jestem nieudolny, tak?"
W takiej formie pracownicy Eurobanku egzekwują spłatę zaległej raty kredytu od pana Włodzimierza z Gdańska. Pan Włodzimierz rozmowy nagrywał. Co więcej, informował, że nagrywa. Tonu indykatora to nie zmieniło.
"- Ale zdaje sobie pan sprawę, że ja w tej chwili pana nagrywam? - Bardzo dobrze panie W., proszę nagrywaj pan, ja się trzymam zgodnie z procedura, którą narzucił na mnie Eurobank. I wszystko mamy zgodnie z prawem, panie W."
Zapłacił za mało
Wszystko zaczęło się w lutym, kiedy pan Włodzimierz pożyczył w banku 20 tysięcy złotych. Spłacał raty regularnie, ale popadł w kłopoty. W październiku i listopadzie zamiast 1200 złotych w sumie zapłacił kolejno 300 i 200 złotych. Do banku napisał pismo, w którym poprosił o zmniejszenie wysokości miesięcznej raty.
Pisemnej odpowiedzi nie było, ale na reakcję banku nie musiał długo czekać. Zaczęły się telefony.
"- Ma pan problemy z zapamiętaniem paru rzeczy tak? - A ma pan problem z kulturą. - Cwaniaka pan próbuje zgrywać. Panie W., pan jest niżej, panie W., Eurobank jest wyżej i to my panu zrobimy, i pana cwaniactwo wyjdzie panu bokiem"
"My z takimi ludźmi nie będziemy współpracować"
Pracowników działu windykacji, jak mówi pan Włodzimierz, nie interesowały propozycje zmniejszenia rat.
"- My z takimi ludźmi nie będziemy współpracować. I ja na pewno, panie W. będę na rozprawie, jak będzie pan sądzony w sprawie kodeksu karnego - Dobrze, nie ma problemu - I zobaczymy, panie W., jak dostanie pan wyrok, to zobaczymy, kto będzie się wtedy śmiał."
"Na niczym się pan nie zna"
Takich telefonów odebrał kilka. Od różnych osób. Słyszał między innymi, że jest nieudolny, że harmonogram spłaty traktuje jak papier toaletowy i że w wieku 50 lat na niczym się nie zna. - Musiałem iść do sąsiadów, wziąć leki uspokajające. Bo jeżeli ktoś chce mnie na podłodze położyć spać lub do więzienia wsadzić, to każdy człowiek przeżyje stres – opowiada dłużnik.
Zdaniem gdańskiej rzecznik praw konsumenta takie traktowanie klienta jest niedopuszczalne. - Te rozmowy są skandaliczne. Jeżeli klient rzeczywiście ma problemy finansowe i nie był w sanie spłacić ostatnich rat, ale nie chował głowy w piasek, wysłał pismo, poprosił pomoc i zawarcie ugody, to nie ma w ogóle żadnego powodu, żeby nękać go telefonami – podkreśla Alina Rocka.
A reklamacja była?
TVN24 zapytało centralę Eurobanku we Wrocławiu, co myśli o takich metodach nakłaniania dłużnika do spłaty długu. - Czy ten pan zgłosił reklamację? Czy została uznana? Jeśli to zrobił, prawdopodobnie zostałaby uznana i przeprosilibyśmy klienta za ten ton - mówi Alina Stahl, dyrektor departamentu PR i komunikacji.
Jeśli w banku łamane są procedury, pracownikom grożą kary. W zależności od skali przewinienia konsekwencje mogą być różne, ze zwolnieniem z pracy włącznie.
Źródło: tvn24