- PiS szuka pretekstu, by uczynić z prac komisji "never-ending story" - uważa poseł Jerzy Wenderlich z LiD. Jego zdaniem PiS nie chce rozpoczęcia prac przez komisję ds. nacisków, bo się boi
PiS chce zburzyć całą konstrukcję komisji i broni się "rękami i nogami" przed jej powołaniem. Jerzy Wenderlich o nastawieniu PiS-u do komisji
"Widacki to przestępca"
- Profesor Widacki jest osobą, w stosunku do której został wniesiony akt oskarżenia, dlatego nie powinien być w komisji - odpowiada Karol Karski z PiS. W jego opinii, profesor Widacki dopuścił się szczególnie niechlubnego przestępstwa działania na szkodę komisji śledczej - nakłaniania do składania fałszywych zeznań przez Marka Dochnala podczas pracy komisji śledczej ds. Orlenu, dlatego nie powinien zasiadać i w tej komisji. - Ponadto, trudno sobie wyobrazić, że ktoś oskarżony o takie przestępstwo będzie mieć przyznany dostęp do informacji niejawnych, a taki jest warunek uruchomienia prac komisji - dodał Karol Karski.
Pitera: skład komisji można zmienić
- Platforma przed wyborami obiecała wyborcom powołanie komisji - powiedziała Julia Pitera z PO. - A trzy miesiące po wyborach mamy z tym problem - dodaje. Zdaniem Pitery każda partia bierze na siebie odpowiedzialność za kandydata, którego kieruje do komisji. - Jeśli ABW nie przyzna profesorowi certyfikatu dostępu do informacji niejawnych, zmienimy skład komisji. Takie przypadki już się zdarzały - podkreśliła Julia Pitera.
Po burzliwej debacie w Sejmie posłowie wybrali dzisiaj skład komisji śledczej ds. nacisków. W składzie znaleźli się: trzej posłowie z klubu PO - Stanisław Chmielewski, Andrzej Czuma i Sebastian Karpiniuk, dwaj reprezentanci PiS - Jacek Kurski i Arkadiusz Mularczyk oraz Mieczysław Łuczak z PSL i, mimo sprzeciwu PiS, Jan Widacki z klubu LiD.
jk
Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24