- Za trzy dni może pani nie żyć - taką diagnozę usłyszała warszawianka, która przyszła do lekarza z kaszlem i katarem. Pani doktor wykryła u niej objawy "ptasiej grypy". Na szczęście pacjentka ani "ptasiego', ani "świńskiego" wirusa nie miała, a lekarka po prostu się pomyliła. - To horror - komentuje sprawę minister Ewa Kopacz.
O oburzającym zachowaniu lekarki kobieta poinformowała nas przez Kontakt TVN24.
- Kaszlę, kicham, boli mnie brzuch i gardło - opowiadała kobieta TVN24. Z tymi dolegliwościami wybrała się więc do lekarza pierwszego kontaktu, który powinien sprawdzić, czy istnieje u niej niebezpieczeństwo zakażenia świńską grypą w związku z pracą na lotnisku. Stamtąd wysłano ją jednak do stacji epidemiologicznej. Ze stacji z kolei wysłano ją ponownie do lekarza pierwszego kontaktu. Tam zdumiało ją zachowanie lekarki.
Ptasia grypa?
- Najpierw zaczęła krzyczeć w przychodni, że nikogo nie przyjmie, bo ma pacjentkę z ptasią (?!) grypą, czyli mnie - relacjonowała kobieta. - Później powiedziała, że zostały mi trzy dni życia. Po zbadaniu - traktując mnie jak trędowatą - stwierdziła jednak, że może to zwykłe przeziębienie - ciągnęła historię pacjentka. Na wniosku do stacji epidemiologicznej napisała mi jednak "świńska grypa", co kwalifikuje mnie do szpitala! - oburzała się dalej kobieta.
- To jest horror - skomentowała minister zdrowia Ewa Kopacz w "24 godziny". - Lekarz powinien pomóc pacjentowi zawsze. Nie może spanikować. Taka osoba nie powinna była trafić do zawodu - skrytykowała lekarkę. Sprawy tej jednak nie chce uznać za reprezentatywną dla reszty Polski.
Najpierw zaczęła krzyczeć w przychodni, że nikogo nie przyjmie, bo ma pacjentkę z ptasią (?!) grypą, czyli mnie. Później powiedziała, że zostały mi trzy dni życia. Po zbadaniu - traktując mnie jak trędowatą - stwierdziła jednak, że może to zwykłe przeziębienie. Na wniosku do stacji epidemiologicznej napisała mi jednak "świńska grypa", co kwalifikuje mnie do szpitala! pracowniczka warszawskiego Okęcia relacjonowała wizytę u lekarza
Jesteśmy przygotowani?
- Jesteśmy dobrze przygotowani na ewentualność wystąpienia świńskiej grypy - twierdzi Kopacz i mówi, jak powinna wyglądać procedura walki z podejrzewaną infekcją. - Lekarz pierwszego kontaktu powinien porozmawiać z chorym. Musi dowiedzieć się czy kontaktował się on w przeciągu ostatnich 10 dni - bo tyle trwa rozwój tego wirusa - czy pacjent spotkał się z osobami pokasłującymi lub był w jednym z krajów, w których stwierdzono zachorowanie - mówiła Ewa Kopacz. - Osoba wracająca z zagranicy, w przypadku gorszego samopoczucia powinna natychmiast skorzystać z pomocy służb medycznych na lotniskach lub w portach - uważa minister.
Ewa Kopacz zapewniła też, że nie ma przeszkód dla jedzenia mięsa wieprzowego. - Polska wieprzowina jest bezpieczna, a innej nie sprowadzamy - zapewniała minister.
103 ofiary w Meksyku
Jak dotąd, epidemia świńskiej grypy wystąpiła w Meksyku, gdzie zmarły na nią 103 osoby. Liczba zachorowań przekroczyła 1,6 tys. W Europie przypadek zachorowania potwierdzono w Hiszpanii i w Szkocji. Sprawdzani są jednak podejrzani o zachorowanie obywatele m.in. Szwecji i Danii.
Źródło: Kontakt TVN24, TVN24
Źródło zdjęcia głównego: PAP