Joachim Brudziński jest oburzony sytuacją w TVP. - Piotr Farfał czmychnąłby szybciuteńko, gdyby nie wiedział, że ma nad sobą ochronny parasol Donalda Tuska – ocenił w „Kropce nad i”. Według niego "bezprawie" w publicznych mediach grozi autorytetowi państwa.
W TVP wciąż panuje dwuwładza. W poniedziałek odwołany przez nową radę nadzorczą p.o. prezesa Piotr Farfał nie wpuścił nowego p.o prezesa Piotra Szwedo do budynku na Woronicza. Zdaniem Brudzińskiego za tę sytuację odpowiada premier i minister skarbu.
"Bezprawie pod parasolem Grada i Tuska"
- Donald Tusk, tak czuły na punkcie swego wizerunku, że decyzje podejmuje po trzech dniach, jak już spłyną sondaże, powinien wziąć pod uwagę, że to co się dzieje w mediach publicznych to upadek autorytetu państwa. To bezprawie pod parasolem Grada i Tuska to nie szkodzi PiSowi czy legalnemu zarządowi TVP, tylko państwu – przypomniał.
Według polityka PiS rząd specjalnie przeciąga sytuację. - Tusk pstryknąłby palcami, a Farfała już by nie było. 16 września był już spakowany, ale widocznie poszedł sygnał, ze jeszcze pokuglujemy, jeszcze zamieszamy, a nuż może się uda – uważa Brudziński.
"Irracjonalny wyrok ws. Tysiąc"
Brudziński był też pytany o Alicja Tysiąc, która wygrała proces z „Gościem Niedzielnym”. Gazeta napisała, że kobieta otrzymała odszkodowanie za to, że nie pozwolono jej zabić własnego dziecka. W tekście pojawiły się też porównania do hitlerowskich zbrodniarzy. Brudziński jest oburzony wyrokiem – uważa, że autor tekstu napisał prawdę i nie powinien być za to karany.
- Gdyby mnie pani zapytała nie jako polityka, ale jako człowieka - wydaje się twardego, rozsądnego – zaczął poseł PiS - to mnie zdumiewa, że matka wnioskuje o to, żeby zwrócić jej pieniądze za to, że jej dziecko żyje. To nie ma nic wspólnego z tym, kto z jakiej partii czy jakiego wyznania jest. Tu trzeba się kierować zdrowym rozsądkiem – zaapelował.
"Nie należy karać za prawdę"
Według Brudzińskiego wyrok ws. Tysiąc jest „irracjonalny”, „odbierający ludziom prawo do kierowania się zdrowym rozsądkiem” i „w potocznym rozumieniu” wprowadza cenzurę.
Pytany, czy za słowa powinno się karać, stwierdził: - Nie wolno łgać, kłamać, poniżać drugiego człowieka. Jeśli słowa są obraźliwe, przynoszące krzywdę, to należy za nie karać. Ale nie należy karać za prawdę. A ks. Marek Gancarczyk powiedział prawdę i dlatego miał prawo to powiedzieć – dodał.
Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24