Trybunał Konstytucyjny wznowił w środę rozpatrywanie wniosku Donalda Tuska, w którym premier prosi o rozstrzygnięcie sporu, kto ma reprezentować Polskę na unijnych szczytach. Wiele wskazuje na to, że TK jeszcze dziś wyda postanowienie.
Strony: prezydenta i rządowa nie złożyły żadnych wniosków formalnych. Sędziowie TK przeszli do zadawania pytań.
Jeszcze przed posiedzeniem przedstawiciele rządu i prezydenta mówili, że mają nadzieję, iż jeszcze w środę Trybunał wyda orzeczenie.
TK ma rozstrzygnąć, "kto powinien reprezentować stanowisko Polski podczas posiedzeń Rady Europejskiej" Takiej treści zapytanie złożył premier Donald Tusk.
Rząd utrzymuje, że ostateczne ustalenie składu polskiej delegacji na szczyty Unii Europejskiej należy do premiera. Powołując się na konstytucję (dokładniej trzy artykuły: 126 i 133 i 146) argumentuje, że choć prezydent jest najwyższym przedstawicielem RP, nie oznacza to, że jest najwyższym organem władzy państwowej. Ta bowiem podzielona została między organy władzy ustawodawczej, wykonawczej i sądowniczej i oparta na zasadzie równowagi.
Ponadto w zakresie polityki zagranicznej prezydent współdziała z premierem i właściwym ministrem, bo to rząd prowadzi politykę wewnętrzną i zagraniczną.
Prezydent też powołuje się na konstytucję
Z kolei reprezentanci prezydenta są zdania, że prezydent może brać udział w szczytach, bez zgody szefa rządu. To - ich zdaniem - nie narusza konstytucji. Sam Lech Kaczyński, który również powołuje się na zapisy ustawy zasadniczej, wielokrotnie mówił, że to przewodzi każdej delegacji, w której bierze udział.
Wniosek premiera to efekt awantury Donalda Tuska z Lechem Kaczyńskim z października ub. roku o to, kto będzie uczestniczył w spotkaniu w Brukseli. Kancelaria premiera nie wyraziła wtedy zgody na użyczenie prezydentowi samolotu. Lech Kaczyński nie miał innego wyjścia jak polecieć lotem czarterowym. Finał całej sprawy był jednak spokojny - na szczycie politycy ramię w ramię reprezentowali Polskę.
O kompetencjach w Sejmie
Kilka miesięcy po tym, jak do Trybunału trafił wniosek premiera, w Sejmie na wniosek marszałka Sejmu powstał projekt ustawy kompetencyjnej. Przygotowano dwie wersje: w starszej jest zapis o instrukcjach od premiera, z drugiej on wypadł. Według Bronisława Komorowskiego, to kluby parlamentarne muszą wybrać, która jest lepsza i zgłosić jako inicjatywę ustawodawczą.
Do głośnego sporu o instrukcje doszło podczas kwietniowego szczytu NATO. Wtedy, jak twierdzi rząd, prezydent - wbrew otrzymanym instrukcjom - poparł na sekretarza generalnego Sojuszu duńskiego premiera Andersa Fogh Rasmussena. Lech Kaczyński bronił się, że sugestii do głowy państwa nie wysyła się na dwa dni przed międzynarodowym spotkaniem. W dodatku drogą mailową między między dwoma urzędnikami: MSZ i Kancelarii Prezydenta.
Źródło: TVN24, PAP