Transparency International, pozarządowa organizacja zwalczająca korupcję, za kilkadziesiąt tysięcy złotych wystawia certyfikat moralności firmom w kłopotach - napisał "Dziennik". Takie świadectwo miał otrzymać m.in. klub piłkarski Widzew w samym szczycie afery korupcyjnej. - Transparency International nie wystawia żadnych certyfikatów - zapewnił członek stowarzyszenia Transparency International. I zapowiedział, że pozwie "Dziennik" za artykuł.
Czym jest certyfikat moralności wystawiany przez Transparency? Jak wyjaśniał "Dziennik", to rodzaj świadectwa potwierdzającego, że firma jest przejrzysta i nie bierze udziału w korupcji. Kryteria? TI Polska przegląda bilanse i odbiera deklarację, że firma chce walczyć z korupcją.
Zdaniem "Dziennika", właśnie taki certyfikat za kilkadziesiąt tysięcy złotych dostał w 2008 r. m.in. piłkarski klub Widzew Łódź. Według gazety, Widzew jak mało kto potrzebował certyfikatu czystości. Właśnie zaczął walkę o to, żeby uniknąć degradacji za przestępstwa korupcyjne. Działacze w walce z PZPN podpierali się opinią TI Polska.
Marcin Animucki z zarządu Widzewa opowiadał "Dziennikowi", jak TI przeprowadziło audyt przed nadaniem certyfikatu: - To trwało miesiąc, robił to jeden pan. Czy płaciliśmy za audyt? Tak. Nie pamiętam ile, musiałbym sprawdzić. Potem zostaliśmy członkiem wspierającym TI Polska. Według gazety, Animucki przyznał, że w zamian za członkostwo klub zobowiązał się płacić co roku pewną kwotę.
Transparency: Nie wystawiamy żadnych certyfikatów
- Transparency International nie wystawia żadnych certyfikatów - zapewnił członek stowarzyszenia Transparency International, Paweł Kamiński. Także była prezes TI Julia Pitera podkreśliła, że w czasie, gdy pełniła funkcję prezesa TI, żadna instytucja nie była certyfikowana przez tę organizację.
Kamiński już zapowiedział skierowanie sprawy do sądu przeciw „Dziennikowi” za artykuł. - To co prowadzimy, to audyt antykorupcyjny, który ma sprawdzić i zweryfikować czy podmioty wspierające Transparency International dają rękojmię wykonywania swoich zobowiązań - wyjaśnił Kamiński. Przyznał, że Widzew Łódź jest "członkiem wspierającym" TI.
Sytuacja w Widzewie "odpowiadała TI"
Klub Widzew Łódź był zamieszany w korupcję. W związku z tym, PZPN podjął decyzję o degradacji Widzewa o jedną klasę w sezonie 2004/2005. W 2008 roku Trybunał Arbitrażowy ds. Sportu przy PKOl uchylił tę decyzję. Według Trybunału, czyny korupcyjne uległy przedawnieniu po dwóch latach, czyli wiosną 2007 roku. Sprawę ma rozpatrywać Sąd Najwyższy.
Kamiński zaznaczył, że sytuacja w Widzewie była badana w 2008 roku i "w pełni odpowiadała - jak powiedział - standardom TI".
Pitera: Pojęcie konfliktu interesów nie odnosi się do TI
Według "Dziennika", niektórzy działacze TI załatwiają indywidualne sprawy. - Nie ma interwencji w sprawach prywatnych członków TI. Interwencje ograniczają się do interesu publicznego - podkreślił Kamiński. Dodał, że są to zwykle apele czy prośby o kontrole.
Pitera, pytana czy nie ma tutaj konfliktu interesów powiedziała, że to pojęcie odnosi się do osób posiadających instrumenty władzy. - Natomiast organizacje pozarządowe takich instrumentów są pozbawione (dlatego nazywają się pozarządowe) - zaznaczyła.
"Dziennik" skontaktował się z centralą TI w Berlinie, skąd otrzymał krótką odpowiedź. Gypsy Kaiser z biura prasowego TI napisała: Jeśli TI Polska złamała standardy TI - na co w tej chwili nie mamy dowodów - sprawdzimy TI Polska zgodnie z naszymi procedurami.
Źródło: "Dziennik", PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24.pl