- Andrzeju, mieliśmy się spotkać w innych okolicznościach. Miałeś otrzymać kolejną gwiazdkę, która ci się należała - tymi słowami żegnał minister obrony narodowej Bogdan Klich, gen. Andrzeja Błasika, dowódcę Sił Powietrznych Rzeczypospolitej Polskiej, który zginął pod Smoleńskiem.
Generał Andrzej Błasik to była wzorcowa i szybka kariera polskiego lotnika - absolwent dęblińskiej szkoły orląt i kursant szkół lotniczych na zachodzie. Gdy w 2005 roku, po skończeniu Szkoły Sił Powietrznych Armii Stanów Zjednoczonych, został Generałem Brygady, miał zaledwie 43 lata. Po dwóch latach był już szefem Polskich Sił Powietrznych i dostał kolejną gwiazdkę. Następną dostał również bardzo szybko, już w sierpniu 2007 roku, kiedy prezydent Lech Kaczyński mianował go generałem broni.
Cień Mirosławca...
I gdy wydawało się, że jego kariera nabiera rozpędu, w Mirosławcu, gdzie rozpoczynał służbę, doszło do katastrofy wojskowej CASY, w której zginęło 20 najwyższych rangą oficerów Polskich Sił Powietrznych. Jasne było, że po pogrzebach zostanie postawione pytanie o odpowiedzialność tego, który lotnictwem wojskowym dowodzi. Wtedy polskim wojskiem od dwóch miesięcy rządził już Bogdan Klich.
Pytany, czy wówczas gen. Błasik powinien być zdymisjonowany, minister odpowiada: Generał Błasik był wyznaczony przez prezydenta, cieszył się zaufaniem prezydenta i nie wchodziło to w rachubę. Jedyne, co było możliwe wtedy, to wszcząć w stosunku do generała Błasika, podobnie, jak do innych dwudziestu paru oficerów i podoficerów Wojska Polskiego, postępowanie dyscyplinarne.
Pytany o wynik tego postępowania minister odsyła do szefa sztabu generalnego.
... nie położył się cieniem na karierze
A jak sugerował minister, prezydent dymisji gen. Błasika by nie przyjął. - Z tego, co wiem, pan prezydent nie podpisze wniosku o dymisję gen. Błasika. Pan generał bardzo dobrze realizuje swoje zadania - mówił w wywiadzie dla "Rzeczpospolitej" Aleksander Szczygło, ówczesny minister w kancelarii Lecha Kaczyńskiego.
A ówczesna szefowa kancelarii prezydenta Kaczyńskiego, Elżbieta Jakubiak, dziś dodaje: Jak sądzę, pan minister miał mniejsze rozeznanie w tym, co działo się w polskiej armii niż prezydent, bo prezydent był człowiekiem, który angażował się i znał potrzeby polskiej armii
(Nie) naciskał?
O skutkach postępowania dyscyplinarnego nic nie wiadomo. Wiadomo natomiast, że stosunki generała z rodzinami jego współpracowników, którzy zginęli pod Mirosławcem, stały się napięte. Rodziny żądały pełnej informacji na temat wypadku CASY, a generałowi zarzucały, że wywierał na nich presję, by się nie wypowiadały i nie rozmawiały z mediami. - Pan generał zatelefonował do mojej mamy do pracy i powiedział , że dzwoni jako przyjaciel, chociaż to słowo już się zdezaktualizowało, i wyjaśnił, żeby wpłynęła na mnie, żebym się nie wypowiadała w mediach. Mama zapytała, czy to groźba i powiedział, że nie, ale pewne sprawy mogą zostać spowolnione - mówiła w styczniu 2009 roku programie "Teraz My" w TVN Klaudyna Andrzejewska, córka gen. Andrzeja Andrzejewskiego, który zginął pod Mirosławcem.
Gen. Błasik przyznał, że wykonał taki telefon, ale podkreślał: Nie naciskałem.
Nie doczekał kolejnej gwiazdki
Generał Błasik odpowiedzialny był za wprowadzenie w polskich siłach powietrznych wszystkich niezbędnych zaleceń komisji wojskowej, która badała przyczyny katastrofy w Mirosławcu. Część z nich udało się udało mu się wprowadzić, ale część została jedynie na papierze - tak jak te dotyczące wspólnych szkoleń załóg samolotów bojowych. Mimo to stosunki ministra z generałem się poprawiły, czego efektem miał być kolejny generalski awans, którego gen. Błasik już nie doczekał.
Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24