40-letnia Barbara K. od czterech lat żyje z jedną nerką. Straciła ją, bo lekarze po operacji nie przeprowadzili koniecznych badań. Teraz kobieta wygrała proces ze Szpitalem Kolejowym w Lublinie, który musi jej wypłacić 75 tys. zł - pisze "Kurier Lubelski".
W kwietniu 2004 roku Barbara K. trafiła na oddział urologiczny Szpitala Kolejowego w Lublinie. Tam okazało się, że w celu usunięciu kamicy nerkowej konieczny jest zabieg laparoskopii. W jego trakcie pojawiły się jednak komplikacje i doszło do krwawienia. Wtedy zdecydowano się na operację.
Z powodu zaniedbań - ponownie na stół
Już kilka dni po operacji Barbarę K. wypisano ze szpitala, chociaż bóle nie ustąpiły. Szpital nie wykonał badań pooperacyjnych, zaniedbał też kontrolę stanu zdrowia pacjentki. Tymczasem stan chorej się pogarszał - w nerce rozwijał się nieleczony stan zapalny.
W czerwcu zaniepokojona kobieta wykonała badanie USG, a już w lipcu ponownie trafiła na stół operacyjny. Podczas operacji usunięto nerkę, której - zdaniem lekarzy - nie udało się uratować.
Kobieta ciężko przeżyła utratę nerki. Leczyła się u psychiatry. Po roku dostała rentę.
75 tys. zł za utratę zdrowia
Sprawa trafiła przed Sąd Okręgowy w Lublinie. Z pierwszym razem kobieta przegrała, ale po złożeniu apelacji i ponownym rozpatrzeniu sprawy - sąd przyznał jej rację. Przyznano jej 75 tys. zł zadośćuczynienia. - W czasie leczenia pooperacyjnego nastąpił brak należytej staranności po stronie pozwanego szpitala - uzasadniał wyrok sędzia. Wyrok nie jest jeszcze prawomocny.
Szpital nie poczuwa się do odpowiedzialności za utratę zdrowia kobiety.
Źródło: "Kurier Lubelski"
Źródło zdjęcia głównego: TVN24