- Tomasz Lis został Dziennikarzem Roku w wyniku zmowy "Poradnika Restauratora" i "Poradnika Handlowca", dlatego powinien się jej zrzec – apeluje naczelny "Super Expressu". Naczelny "Pressu", miesięcznika, który nagrodę przyznaje, odpowiada: - To żałosne, ale mamy z tym do czynienia co roku.
Naczelny "Super Expressu", Sławomir Jastrzębowski, poświęcił tegorocznemu laureatowi przyznawanego przez redakcje tytułu Dziennikarza Roku dwa teksty. W pierwszym, "Jak Restauratorzy wybrali Tomasza Lisa na Dziennikarza Roku", Jastrzębowski pisał:"wszyscy zgadzają się, że w roku 2009 Lis nie zrobił niczego, co mogłoby zostać uznane za coś wyjątkowego", "ściągnął na siebie wiele poważnych zarzutów" oraz "stracił nerwy i klasę". - Szefowa rady programowej TVP Janina Jankowska zarzuciła mu złamanie wszelkich standardów dziennikarskich, nazwała go publicznie "sługusem Palikota" i manipulatorem, a jego nieobiektywny program "Lis na żywo" określiła jako dno - wyliczał.
"Zmowa redakcji"
Zdaniem naczelnego "SE", Lis nie powinien jednak dostać Grand Pressa z innego powodu. Jak pisze w kolejnym tekście, tytuł "został przyznany z pogwałceniem Regulaminu konkursu", który to regulamin zabrania tzw. zmowy redakcji. - Wydaje się oczywiste, że w przypadku głosów oddanych na Tomasza Lisa mamy do czynienia ze zmową redakcji "Poradnik Restauratora" i "Poradnik Handlowca" należących do tego samego wydawcy. Tomasz Lis w maju 2009 roku uświetnił swoją obecnością poznańską komercyjną imprezę tego wydawcy– pisze Jastrzębowski.
Według niego, o zmowie "świadczy niezbicie prawie jednakowa treść uzasadnień wyboru tego właśnie Dziennikarza", dlatego też wzywa Lisa do zrzeczenia się nagrody na rzecz następnej w kolejności Ewy Ewart.
"To żałosne, ale mamy z tym do czynienia co roku"
- Oczywiście, ma prawo redaktor naczelny "Super Expressu" nie lubić Lisa i nie cenić małych, fachowych redakcji. Lecz proponowanie nam, byśmy odebrali nagrodę Tomaszowi Lisowi i wręczyli ją Ewie Ewart jest niezręczną uzurpacją – odpowiada naczelny "Pressu" Andrzej Skworz w liście przesłanym do naszej redakcji. Przypomina też, że "SE" w ogóle nie uczestniczył w konkursie i "nie dał Ewie Ewart choćby jednego punktu (co natychmiast zmieniłoby wyniki), a teraz wylewa pomyje na zwycięzcę" (Ewa Ewart przegrała jednym głosem - przyp. red.). Skworz argumentuje, że "przy 59 redakcjach nominujących i 41 uzyskanych przez Lisa punktach problem nie leży w jakiejkolwiek zmowie".
- Wiem, co by się stało, gdybyśmy zgodzili się na rozwiązanie zaproponowane przez naczelnego tej gazety: dzień później ci dziennikarze, którzy z kolei nie lubią TVN, domagaliby się odebrania nagrody Ewie Ewart, analizując, czyje głosy otrzymała. To żałosne, ale mamy z tym do czynienia co roku. Takie jest teraz środowisko dziennikarskie – podsumowuje Skworz.
W zeszłym roku przeciwko zwycięstwu Bogdana Rymanowskiego (TVN i TVN24) zaprotestował Piotr Pacewicz ("Gazeta Wyborcza").
Źródło: "Super Express", "Press"
Źródło zdjęcia głównego: TVN24