Julia Pitera z PO uważa, że sprawę domniemanego namawiania do inwigilacji Kazimierza Marcinkiewicza trzeba dokładnie zbadać. Zdaniem Pawła Kowala z PiS cał sprawa to jedynie PR-owska zagrywka, mająca na celu odwrócenie uwagi od niepowodzeń rządu, a Tadeusz Iwiński z SLD podsumowuje krótko: to kompromitacja.
Minister Julia Pitera uważa, że sprawę rzekomego namawiania przez prezydenta-elekta Lecha Kaczyńskiego ówczesnego szefa Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego Witolda Marczyka do inwiligowania Kazimierza Marcinkiewicza trzeba dokładnie zbadać. - Przede wszystkim muszą zostać w tej sprawie wszczęte działania wyjaśniające. Co do tego nie ma wątpliwości. Zarzut jest na tyle poważny, że przyjmowanie wersji, czy to generała Marczuka, czy byłego premiera tylko dlatego, że jednej z tych osób wierzymy, to trochę za mało, by przejść nad tym to porządku dziennego - mówiła posłanka Pitera w Magazynie 24 Godziny.
Jej zdaniem na ma znaczenia czy Lech Kaczyński zwrócił się o to Marczuka z prośbą, czy poleceniem. - Jeżeli ktokolwiek czyni starania, żeby zbierać haki na polityka, to jest to rzecz niedopuszczalna bez względu na to czy jest to rozkaz, czy prośba. Taka metoda walki politycznej jest naganna moralnie - zauważyła Pitera. Minister w Kancelarii Premiera dodała, że angażowanie w to służb specjalnych to bardzo poważne naruszenie prawa.
Zasłona dymna
Natomiast zdaniem Pawła Kowala z PiS cała sprawa domniemanej inwigilacji Kazimierza Marcinkiewicza to „zasłona dymna”, która ma na celu odwrócenie od uwagi od nieudanego, jego zdaniem, sobotniego podsumowania półrocza prac rządu.
- Dzisiaj się udało. Cały dzień mówiliśmy o czymś, a pod wieczór okazało się, że już w ogóle nie wiemy o czym mówimy - ocenił poseł. Kowal podkreślił, że sprawa od początku była niejasna, a były premier celowo bardzo ostrożnie dobierał słowa. - Marcinkiewicz wyraźnie podkreślił, że nie cytuje notatki, tak samo jak zastrzegł, że nie było mowy o podsłuchiwaniu. Jak się to wszystko uważnie pozbiera do kupy to widać, że premier Marcinkiewicz nie twierdzi zupełnie nic - podkreślił. - Teoria spisku bierze górę, cały świat jest przeciw PiS-owi – kpiła ze słów Kowala Pitera.
Kompromitacja
Tadeusz Iwiński z SLD jak stwierdził całej sprawie przysłuchuje się ze smutkiem, a nawet zażenowaniem. - Nie zdarza się w normalnym państwie dojrzałej demokracji, żeby były premier zarzekał się, że jest gotów poddać się badaniom na wykrywaczu kłamstw. Przecież pan Marczuk, pan Marcinkiewicz, pan Lech Kaczyński to są ludzie, którzy należeli do tej samej ekipy - podkreśla polityk lewicy.
– To wszystko pokazuje żałość tej poprzedniej ekipy. Styl to człowiek i to dzisiaj widać, że ci którzy rządzili w ciągu ostatnich dwóch lat kończą w sposób żałosny - dodał. Poseł Iwiński także jednak zastrzega, że sprawę trzeba wyjaśnić. - To jest kompromitacja dla Polski - skonstatował ze smutkiem na zakończenie.
Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24