Student Akademii Sztuk Pięknych Jarosław Umiński interweniował ws. zajęć, które się nie odbyły. Teraz - jak twierdzi - uczelnia chce go ukarać. Trwa przeciwko niemu postępowanie dyscyplinarne - pisze "Rzeczpospolita".
Postępowanie jest bezprecedensowe. Studentowi, który jeszcze niedawno zasiadał w senacie poznańskiej uczelni, grozi nagana za publiczne oczernianie ASP i jej wykładowców.
- Wnioskuję o naganę za zachowanie niegodne studenta – mówi "Rz" dr Piotr Szwiec, rzecznik dyscyplinarny uczelni.
Wnioskuję o naganę za zachowanie niegodne studenta. Twierdził, że wykładowcy kierowali pod jego adresem groźby karalne, że jest prześladowany z uwagi na to, iż jest działaczem studenckim, który występuje w obronie studentów dr Piotr Szwiec, rzecznik dyscyplinarny uczelni
Jak twierdzi, Umiński formułował i rozpowszechniał oczerniające informacje. – Twierdził, że wykładowcy kierowali pod jego adresem groźby karalne, że jest prześladowany z uwagi na to, iż jest działaczem studenckim, który występuje w obronie studentów – mówi dr Szwiec.
Nie jest w stanie ich jednak przytoczyć. Powołuje się za to na list Niezależnego Zrzeszenia Studentów do rektora, w którym zrzeszenie prosi o wyjaśnienie w sprawie kierowania gróźb karalnych przez wykładowców w stosunku do studenta.
Skuteczna interwencja, potem problemy
Kłopoty Umińskiego z ASP zaczęły się, gdy jako starosta roku upomniał się u rektora o nieodbywające się zajęcia z przedmiotu widownia, duża usługa.
Student twierdzi, że wykładowcy, którzy prowadzili ten przedmiot, mieli mu powiedzieć, iż jeśli nie zostawi sprawy, to nie dostanie zaliczenia. Interwencja przyniosła skutek. Zajęcia się odbyły, uczelnia przedłużyła sesję do początku lipca, a Umiński ostatecznie zaliczenia nie dostał.
– I właśnie to spowodowało tę lawinę zdarzeń – twierdzi prof. Marcin Berdyszak, rektor poznańskiej ASP.
I dodaje: - Student powiedział mi, że wykładowcy czynili wobec niego groźby. Poprosiłem, by przedstawił na piśmie dowody. Pan Umiński nic takiego nie przedstawił. Dlatego wnioskowałem o powołanie komisji, by wyjaśniła sprawę.
Nie czuję się winny. Moje działania nie miały na celu szkalowania uczelni. Chciałem tylko wyegzekwować przynależne studentom prawa: do zajęć i do tego, by odbywały się w terminie
Były zarzuty, jest postępowanie
Dla Umińskiego niezaliczenie przedmiotu oznaczało powtarzanie roku. By tego uniknąć, przeniósł się do łódzkiej Akademii Sztuk Pięknych. Mimo to w poniedziałek stanął na pierwszej rozprawie przed komisją dyscyplinarną poznańskiej akademii.
– Umorzenie oznaczałoby, że student nie zrobił tego, co jako rzecznik dyscyplinarny ds. studentów mu zarzucam. Mam dowody, że formułował bezpodstawne zarzuty wobec wykładowców ASP – tłumaczy dr Szwiec.
Umiński ripostuje: - Nie czuję się winny. Moje działania nie miały na celu szkalowania uczelni. Chciałem tylko wyegzekwować przynależne studentom prawa: do zajęć i do tego, by odbywały się w terminie.
Robert Pawłowski, rzecznik praw studenta, ocenia, że sprawę trudno będzie rozstrzygnąć.
Źródło: Rzeczpospolita
Źródło zdjęcia głównego: radomil/wikipedia