Po raz kolejny mamy do czynienia z przykładem sprzężenia Trybunału Konstytucyjnego z obozem władzy - w taki sposób rzecznik Sądu Najwyższego sędzia Michał Laskowski odniósł się do wtorkowego postanowienia Trybunału w sprawie - jak określono we wniosku - sporu kompetencyjnego. TK ocenił, że powołania sędziów są wyłączną kompetencją prezydenta, a SN nie ma kompetencji do zmian "w sferze ustroju i organizacji wymiaru sprawiedliwości". Zdanie odrębne w tej sprawie zgłosiło pięciu sędziów, a samo istnienie sporu kompetencyjnego było wcześniej kwestionowane przez część prawników.
Do Trybunału zwróciła się w sprawie "sporu kompetycyjnego" w styczniu marszałek Sejmu Elżbieta Witek. Wniosek wiązał się z pytaniami prawnymi pierwszej prezes Sądu Najwyższego profesor Małgorzaty Gersdorf i podjętą w związku z nimi 23 stycznia uchwałą trzech izb Sądu Najwyższego - Cywilnej, Karnej i Pracy. Według uchwały nienależyta obsada sądów jest wtedy, gdy w ich składzie znajduje się osoba wyłoniona przez nową, wybraną przez polityków Krajową Radę Sądownictwa. Trybunał w poniedziałek uznał uchwałę za niezgodną z konstytucją i prawem międzynarodowym.
TK już wcześniej zajmował się kwestią na rozprawach 3 i 12 marca. Podczas godzinnej rozprawy swoje stanowiska końcowe przedstawili uczestniczący w postępowaniu przedstawiciele marszałka Sejmu, prezydenta, prokuratora generalnego i Sejmu. Przedstawiciele Sądu Najwyższego i Rzecznika Praw Obywatelskich nie byli obecni, za to przedstawili pisemne stanowiska w tej sprawie. Sprawę rozpatrywano w pełnym składzie: przewodniczyła mu prezes TK Julia Przyłębska, a sprawozdawcą była sędzia Krystyna Pawłowicz. Orzeczenie nie zapadło jednogłośnie.
TK: powołania sędziów są wyłączną kompetencją prezydenta
Zdaniem Trybunału "Sąd Najwyższy, również w związku z orzeczeniem sądu międzynarodowego, nie ma kompetencji do dokonywania prawotwórczej wykładni przepisów prawa prowadzącej do zmiany stanu normatywnego w sferze ustroju i organizacji wymiaru sprawiedliwości, dokonywanej w drodze uchwały". TK podkreślił, że dokonywanie tych zmian należy do wyłącznej kompetencji ustawodawcy. W kwestii rzekomego sporu kompetencyjnego między Sądem Najwyższym a prezydentem, Trybunał zdecydował, że powoływanie sędziego jest wyłączną kompetencją prezydenta, "którą wykonuje on osobiście definitywnie, bez udziału i ingerencji SN".
Wskazano też, że konstytucja nie przewiduje dla Sądu Najwyższego kompetencji do sprawowania nadzoru nad wykonywaniem przez prezydenta kompetencji powoływania sędziów.
Zdanie odrębne
Zdanie odrębne zgłosiło pięciu sędziów: Leon Kieres, Mariusz Muszyński, Piotr Pszczółkowski, Jakub Stelina oraz Jarosław Wyrembak.
Sędzia Kieres podkreślił, że SN uchwałą trzech Izb z 23 stycznia nie wkroczył w kompetencje legislacyjne ustawodawcy. Jego zdaniem uchwała ta nie powoduje także zanegowania statusu sędziów powołanych przez prezydenta. Jego zdaniem w konsekwencji nie zaistniały spory, o rozstrzygnięcie których zwróciła się do TK marszałek Sejmu.
Podobne zdanie odrębne wyraził także sędzia Pszczółkowski. W jego ocenie wydanie orzeczenia w sprawie wniosku marszałek Sejmu przez TK było niedopuszczalne i postępowanie powinno zostać umorzone. Według niego wtorkowe postanowienie Trybunału jest "niedopuszczalną próbą rozstrzygnięcia sporu nieposiadającego cech sporu kompetencyjnego podlegającego kognicji sądu konstytucyjnego". Dodał, że tym samym TK przekroczył swoje uprawnienia do rozpoznawania tego typu sporów.
Sędzia Wyrembak w zdaniu odrębnym również ocenił, że wydanie orzeczenia przez TK w tej sprawie jest niedopuszczalne, a postępowanie powinno zostać umorzone. Jego zdaniem we wniosku marszałek Witek nie wykazano skutecznie, że zachodzą wskazane w nim spory kompetencyjne. Według Wyrembaka uchwała trzech izb SN i poprzedzające ją pytanie prawne pierwszej prezes SN nie kwestionują prerogatyw Sejmu. Sędzia Wyrembak dodał, że treść uchwały trzech Izb SN zasługiwała na zbadanie, ale nie w postępowaniu zainicjowanym wnioskiem o rozstrzygnięcie sporu kompetencyjnego.
Także sędzia Stelina nie dopatrzył się sporu kompetencyjnego między SN a Sejmem. W zdaniu odrębnym nie podzielił stanowiska Trybunału w sprawie istnienia tego sporu. Jego zdaniem w tej części postępowanie powinno zostać umorzone.
Zdanie odrębne złożył też sędzia Muszyński - wiceprezes TK. Jego zdaniem oba spory kompetencyjne zaistniały, a SN naruszył kompetencje Sejmu i prezydenta. Muszyński nie zgodził się jednak z przyjętą przez TK w postanowieniu metodologią działań, treścią i zakresem sentencji oraz sposobem uzasadnienia.
- Uważam, że TK niekompletnie zlokalizował i zdefiniował istotę sporu, mało precyzyjnie określił zakres kompetencyjny organów pozostających w sporze, a na koniec wyszedł poza zakres przedmiotowy postępowania - ocenił Muszyński.
Rzecznik SN: ta decyzja to przykład sprzężenia Trybunału Konstytucyjnego z obozem władzy
Do decyzji TK odniósł się w rozmowie z Polską Agencją Prasową rzecznik Sądu Najwyższego sędzia Michał Laskowski. Podkreślił, że mimo innej natury sprawy, przy wydawaniu tego orzeczenia Trybunał rozumował w podobny sposób, jak przy wydawaniu poprzedniego postanowienia w poniedziałek, kiedy to orzekł o niekonstytucyjności uchwały wydanej przez trzy izby SN z 23 stycznia. - Znowu oparł się na założeniu, że Sąd Najwyższy - wydając uchwałę - wydał akt normatywny, stworzył przepisy obowiązującego prawa, co z gruntu jest błędne - powiedział. - Nie mogę zaakceptować tego orzeczenia. Nie ma żadnego sporu kompetencyjnego, sąd nie wchodził w uprawnienia parlamentu, nie stanowił przepisów, nie wchodził w uprawnienia prezydenta, nie wchodził w procedurę powoływania sędziów czy nie kwestionował samego aktu powołania. To bardzo wyraźnie podkreślono w uzasadnieniu tej uchwały trzech izb - mówił rzecznik SN. Jak ocenił, po raz kolejny mamy do czynienia z "przykładem sprzężenia Trybunału Konstytucyjnego z obozem władzy". - I właściwie z potwierdzeniem pewnego stanowiska, które było oczekiwane, bo z tego punktu widzenia nasza uchwała była niekorzystna - dodał.
Kiedy może dojść do sporu kompetencyjnego?
Marszałek Sejmu - według art. 192 konstytucji - ma prawo wnioskować o rozstrzygnięcie sporu kompetencyjnego centralnych konstytucyjnych organów państwa. Konstytucja reguluje także to, że Trybunał Konstytucyjny rozstrzyga spory kompetencyjne pomiędzy centralnymi konstytucyjnymi organami państwa (art. 189).
Sąd Najwyższy, zgodnie z konstytucją, jest władzą odrębną i niezależną od innych władz. Powstaje więc pytanie, czy sprowadzenie tego sądu do roli spierającego się z Sejmem organu nie przeczyłoby tej odrębności.
- Sejm i Prezydent nie mogą wejść w spór kompetencyjny dotyczący wymiaru sprawiedliwości, bo go nie wykonują - wyjaśniał wcześniej prof. Marcin Matczak z Uniwersytetu Warszawskiego.
- Nie wiem, kto i z kim miałby tu być w sporze, to jest fikcja, tu żadnego sporu nie ma, bo SN rozstrzyga rozbieżności w orzecznictwie Sądu Najwyższego i ewentualnie sądów powszechnych i nie wchodzi w żadną inną kolizję z innym organem państwowym, zwłaszcza z Sejmem - mówił w styczniu sędzia Michał Laskowski.
CZYTAJ WIĘCEJ: Co to jest spór kompetencyjny i kiedy może do niego dojść?
Argumenty przedstawicieli prezydenta i Sejmu
Prezydencka minister Anna Surówka-Pasek podczas rozprawy przekonywała jednak, że między Sądem Najwyższym a głową państwa, doszło do sporu kompetencyjnego w kwestii tego, kiedy następuje ostateczne wykreowanie sędziego, jako uprawnionego do wydawania orzeczeń. Jej zdaniem uchwała trzech Izb Sądu Najwyższego z 23 stycznia to próba wkroczenia przez ten sąd w sferę kompetencji prezydenta. Jak dodała "skutkuje to powstaniem sporu kompetencyjnego dotyczącego tego, kto jest prawidłowo powołanym sędzią".
Prof. Dariusz Dudek, kolejny z przedstawicieli Kancelarii Prezydenta, zreferował zdania odrębne złożone do styczniowej uchwały SN przez sześciu sędziów tego sądu. - Należy się szacunek dla sześciu sprawiedliwych, którzy wykazali odwagę przeciwstawienia się uchwale, która jest czymś zupełnie bezprecedensowym - podkreślił. - Niezależnie od werbalnych zaprzeczeń, swoistej ironii, czy też brutalnego podważania struktury władz publicznych w naszym państwie, SN może nie do końca świadomie wykreował ogromny kryzys konstytucyjny - ocenił.
Przedstawiciel Sejmu Przemysław Czarnek (PiS) przekonywał, że w sprawie zaistniał realny spór kompetencyjny. - Intencją działania części środowiska sędziowskiego na czele z pierwszą prezes Sądu Najwyższego jest próba zneutralizowania, jeśli nie unieważnienia, reform wymiaru sprawiedliwości podejmowanych przez kompetentne do tego organy - zaznaczył.
O co zapytała marszałek?
Przedmiotem analizy TK były trzy zagadnienia. Pierwsze dotyczyło tego, czy Sąd Najwyższy jest uprawniony do dokonywania zmian "stanu normatywnego w sferze ustroju i organizacji wymiaru sprawiedliwości" w drodze uchwały SN mającej rozstrzygać rozbieżności w orzecznictwie sądów i podejmowanej w związku z orzeczeniem sądu międzynarodowego. W zagadnieniu tym zapytano też, czy tego typu uprawnienia pozostają "w wyłącznej kompetencji ustawodawcy".
Drugie z zagadnień dotyczyło tego, czy kompetencja prezydenta do powoływania sędziów na wniosek KRS "może być rozumiana w ten sposób, że dozwolone jest przyznanie SN lub innemu sądowi nieprzewidzianych Konstytucją RP kompetencji do oceny skuteczności powołania sędziego, a w szczególności kompetencji do oceny skuteczności nadania sędziemu, którego dotyczy akt powołania, prawa do wykonywania władzy sądowniczej".
Trzecie zagadnienie dotyczy zaś tego, czy SN "może dokonywać wiążącej interpretacji przepisów Konstytucji RP w związku z wykonywaniem przez Prezydenta RP prerogatywy" powoływania sędziów - a w szczególności, czy SN "może określać, jakie są warunki skuteczności powołania sędziego".
Źródło: tvn24.pl, Konkret 24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: Adrian Grycuk CC BY-SA Wikipedia