W nocy z 27 na 28 marca pośpimy o godzinę krócej, zmienia się bowiem czas z zimowego na letni. Wskazówki należy przestawić z godziny 2.00 (nad ranem) na 3.00. Oznacza to co prawda krótszy sen, ale w zamian dostajemy "dłuższe dni". Mało kto pamięta, że dzieje się tak od czasów okupacji hitlerowskiej.
Historia zmian czasu nie jest bardzo długa. Pierwszym znaczącym piewcą idei był jeden z Ojców Założycieli USA Benjamin Franklin. Polityk a nade wszystko wynalazca (m.in. piorunochronu) nie został co prawda wzięty na serio, ale jego pomysły odbiły się echem w Wielkiej Brytanii.
Tam na początku XX wieku niejaki William Willett opublikował broszurę "Waste of Daylight", czyli "Strata Światła Dziennego". Chodziło mu o ty, by zmieniać czas w taki sposób, aby ludzie mogli maksymalnie w ciągu dnia wykorzystać światło słoneczne. Zamiast marnować prąd i świece. Jednak także jego starania nie zostały wysłuchane.
Dopiero Pierwsza Wielka Wojna - która zmusiła Niemców do szukania oszczędności - wprowadziła czas letni. 30 kwietnia 1916 nasi zachodni sąsiedzi cofnęli wskazówki o godzinę. Stali się też szybko inspiracja dla Brytyjczyków i Stanów Zjednoczonych.
W Polsce zmianę czasu wprowadzono dopiero w czasie okupacji hitlerowskiej. Dokonano tego odgórnie, wraz z dopasowywaniem polskich instytucji do wymogów III Rzeszy.
Co by było, gdyby...
Zmiana czasu była wielkim osiągnięciem w XX wieku.
Optujący za zmianą czasu argumentowali, że dzięki "później" wschodzącemu słońcu (oczywiście tylko w naszym odczuciu), śpiący zwykle rano ludzie nie będą marnować światła naturalnego. Mało kto bowiem wstaje przed 6 rano i kładzie się spać o 19. A dzięki zmianie na czas letni, 12 godzinny dzień (gdy obecne jest światło słoneczne) przypada na godziny 6-20, a nie 5-19.
Wielu jednak pyta, czy dzisiaj zmiana czasu jest w ogóle potrzebna? Zmiana czasu to bowiem nie tylko oszczędności, ale i koszty. Po pierwsze ludzie ciężko znoszących zmiany czasu, potrzebują kilku dni na zgranie nowej sytuacji z zegarem biologicznym. Co zmniejsza efektywność pracownika. Sama zmiana technicznie jest też kosztowna i skomplikowana, m.in. wymaga postoju pociągów przy przechodzeniu na czas zimowy. Przy zmianie na letni powoduje opóźnienia. Zmiana czasu jest też problemem w krajach wysoko rozwiniętych, gdzie potrzeba dokonywać zmian w systemach informatycznych.
Sprawa była wielokrotnie badana. Zyski były pozornie oczywiste... ale nie zawsze. W 2008 roku badanie nad zużyciem prądu przed i po zmianie, przeprowadzono w stanie Indiana (USA). Porównano wysokość rachunków za prąd przed i po 2006 roku, wtedy bowiem w tym stanie wprowadzono czas letni. Wyniki analiz zaskoczyły nawet naukowców, bo rachunki za prąd... wzrosły. Powód? Dłuższy dzień to więcej słońca, a więc i dłużej działająca klimatyzacja. A tej nie było przecież na początku XX wieku. W XXI jest natomiast niezwykle powszechna.
O ile przy zmianie czasu z letniego na zimowy pociągi zatrzymają się na najbliższej stacji o trzeciej w nocy i stoją tam godzinę, to logiczne, że przy zmianie czasu na letni nie mogą się zatrzymywać. Rzecznik PKP Intercity Paweł Ney
Zmiana dzisiaj
Obecna zmiana czasu w Polsce wprowadzona została rozporządzeniem Prezesa Rady Ministrów z grudnia 2008 r. To ustaliło daty zmiany czasu na lata 2009-2011. (Dziennik Ustaw z 31 grudnia 2008 Nr 236 poz. 1627).
Czas letni obowiązuje we wszystkich krajach europejskich (z wyjątkiem Islandii). Wprowadzany jest w ostatnią niedzielę marca i odwoływany w ostatnią niedzielę października. Mówi o tym obowiązująca bezterminowo dyrektywa UE ze stycznia 2001 r..
Na świecie czas zmieniają mieszkańcy około 70 krajów świata - przede wszystkim te rozwinięte. Ale poza Japonią.
Bez utrudnień
Zmiana czasu na zimowy wiąże się zawsze z problemami podróżujących m.in. koleją, która na godzinę staje. Tego problemu nie ma jednak w przypadku zmiany na letni.
Rzecznik PKP Intercity Paweł Ney powiedział, że pociągi w niedzielę przyjadą zgodnie z rozkładem, czyli godzinę później w stosunku do czasu zimowego. Ale zaznaczył, że pasażerowie muszą pamiętać o zmianie czasu i w niedzielę przyjść na stację godzinę wcześniej (starego czasu, czyli na czas czasu zmienionego).
- Taka praktyka jest stosowana właściwie od zawsze. O ile przy zmianie czasu z letniego na zimowy pociągi zatrzymają się na najbliższej stacji o trzeciej w nocy i stoją tam godzinę, to logiczne, że przy zmianie czasu na letni nie mogą się zatrzymywać - powiedział rzecznik.
Utrudnień nie powinni odczuwać też pasażerowie linii lotniczych. Jak powiedział rzecznik warszawskiego lotniska im. Fryderyka Chopina Kamil Wnuk, w tych godzinach nie odbywają się loty samolotów.
Źródło: tvn24.pl, PAP
Źródło zdjęcia głównego: sxc.hu