- Jako parlamentarzysta i minister ślubowałem Polsce, a nie któremukolwiek prezesowi. Nigdy nie byłem członkiem PiS, a z PO związałem się, gdy sondaże faworyzowały PiS - powiedział Radosław Sikorski. W wywiadzie udzielonym "Gazecie Wyborczej" odnosi się do słów szefa MON Aleksandra Szczygły, który nazwał Sikorskiego "zdrajcą".
- Społeczeństwo właśnie odrzuciło dewaluowanie języka polityki. Nie potrafię dyskutować na takim poziomie - skomentował wypowiedź Szczygły Radosław Sikorski.
- Kandydat Donalda Tuska na szefa MSZ tłumaczy się "Gazecie" ze swojego "lapsusu" o "dobijaniu watahy z PiS": - Na warszawskiej konwencji PO panowała gorąca atmosfera. Gratulowałem Donaldowi Tuskowi zwycięstwa w debacie z premierem i użyłem metafory batalistycznej, mówiąc, że nie doceniłem jego zmysłu taktycznego. Bo wprowadził przeciwnika w zadufanie, a potem jednym śmiałym manewrem zmienił bieg bitwy. I dodałem, że jeszcze jedna bitwa - w domyśle debata z Kwaśniewskim - i dorżniemy watahy. W sensie: osiągniemy pełne zwycięstwo. Jakoś inni nasi konkurenci nie odnieśli tego do siebie. Nie czuję się odpowiedzialny za czyjeś skojarzenia. Nie miałem na myśli kolegów z rządu, w którym uczestniczyłem - podkreśla Sikorski.
Pytany o priorytety w polityce zagranicznej w najbliższym półroczu, Sikorski wymienia: traktat europejski, poprawę stosunków z sąsiadami i negocjacje z USA w sprawie tarczy antyrakietowej. Kandydat na szefa MSZ podkreśla, wagę relacji Polski z Unią i USA. Jego zdaniem, można być lojalnym członkiem Unii i dobrym sojusznikiem USA tak, jak robią to Niemcy, Wielka Brytania czy Włochy. - Polska jest dla USA tym ważniejszym sojusznikiem, im lepszą ma pozycję w Unii. I na pewno nie wolno zmuszać supermocarstwa do wyboru między Polską a Niemcami. Bo można przewidzieć, kogo wybiorą - ocenia Sikorski.
Źródło: "Gazeta Wyborcza"
Źródło zdjęcia głównego: TVN24.pl