Senat odrzucił w piątek poprawki do ustawy medialnej, które gwarantowały, że kwota ok. 880 mln zł dla mediów publicznych będzie każdego roku sztywno określona w budżecie państwa. Oznacza to, że wysokość środków dla TVP i Polskiego Radia będzie określana przez Krajową Radę Radiofonii i Telewizji jedynie w projekcie ustawy budżetowej, a o tym, ile pieniędzy otrzymają, ostatecznie zdecyduje parlament.
Po likwidacji abonamentu od stycznia 2010 r. media publiczne miały być finansowane z budżetu państwa (na poziomie 880 mln zł, czyli tyle, ile wynoszą roczne wpływy z abonamentu, o ich podziale decydowałaby KRRiT). Takie było przynajmniej założenie ustawy medialnej, którą w maju przyjął Sejm.
Senatorowie jednak na taki stan rzeczy przystać nie chcieli i dlatego wśród 112 poprawek, które zostały w piątek poddane ich głosowaniu, nie poparli tej, która miała zagwarantować mediom publicznym 880 milionów złotych co rok z budżetowych pieniędzy.
Media publiczne to nie wojsko
Tuż po głosowaniu Donald Tusk powiedział, że media publiczne w wydatkowaniu pieniędzy powinny być traktowane tak samo, jak inne instytucje publiczne. - Jedyną instytucją, która ma w Polsce zagwarantowany (...) sztywny udział w wydatkach budżetowych to wojsko. Nie widzę, żadnego powodu, żeby w czasach kryzysu taką sztywną poprzeczkę "nie mniej niż" miałyby uzyskać media publiczne. Nie ma tego (przywileju - red.) kancelaria prezydenta, Najwyższa Izba Kontroli, sądy najwyższe i powszechne - wyjaśniał premier.
Tusk podkreślił, że nie można pozwolić na sytuację, w której w przyszłym rok na utrzymanie mediów publicznych z budżetu państwa "lekką ręką przeznaczy się 800 czy 900 milionów". - Nie ulegniemy lobbingowi na rzecz nadzwyczajnego wyposażania w środki tego czy innego medium. Media publiczne nie są bezradne. To są media, które dysponują największym zasięgiem, największym majątkiem gromadzonym przez lata, możliwością zarabianina pieniędzy poprzez emisję reklam. Gdyby rzeczywiście sytuacja taka, jaka czeka media publiczne miałaby być dla nich zagrożeniem, to media komercyjne nie miałyby w ogóle szansy istnieć - argumentował.
"Mogą zarabiać na reklamach"
Platforma Obywatelska tłumaczy, że chce by ten rodzaj finansowania był "bardziej elastyczne". Zdaniem partii Donalda Tuska w czasie kryzysu nie można bowiem zagwarantować środków na poziomie wpływów abonamentowych sprzed dwóch lat.
Zdaniem Iwony Śledzińskiej-Katarasińskiej z PO, szefowej sejmowej komisji kultury, pomysł jest dobry, bo media publiczne to przedsiębiorstwo, które pieniądze może czerpać z różnych źródeł, chociażby reklam. - To nie śmierć mediów, a raczej raj. Będą finansowane bardziej elastyczne - przekonywała przed głosowaniem w TVN24 posłanka. - Telewizja i radio, to nie jest narodowa instytucja kultury, nie tak one w naszym systemie funkcjonują. Uczestniczą bowiem w rynku reklamowym i są po prostu przedsiębiorstwem, które w 3/4 dostarcza nam rozrywki , a w 1/4 z czegoś więcej niż rozrywki i ta 1/4 ma być opłacana publicznymi pieniędzmi - powiedziała posłanka Platformy. Przekonując jednocześnie, że wcale nie oznacza to śmierci dla mediów publicznych.
KRRiT zarządza
- Pozostał najważniejszy zapis, że ten budżet (mediów publicznych - red.) kształtuje Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji. Były zakusy, żeby związać to z decyzjami konkretnego ministra w rządzie, ale nie zgodzono się na to. KRRiT należy dać margines elastyczności, pierwsze budżety mogą być oczywiście trudne, ale potem gdy zostaną podpisane umowy licencyjne między nadawcą a KRRiT, to dużych odstępstw w finansowaniu nie będzie - stwierdziła Śledzińska-Katarasińska.
Zastrzegła jednak, że mogą być sytuacje wyjątkowe. - Jeśli minister finansów powie, że nie ma pieniędzy i następuje obniżenie wydatków, a edukację, kulturę, to uważam, że nie jest niczym zbrodniczym, jeśli się powie, że obcina się wydatki na publiczną telewizję i radio - powiedziała posłanka PO.
"To niemądre poprawki"
Jeszcze przed senackim głosowaniem, szef SLD Grzegorz Napieralski nie ukrywał, że poprawki przepadną w senackich głosowaniach. - Ciężko pracowaliśmy nad tą ustawą tak, jak i PO. Wycofaliśmy się z niektórych swoich postulatów na rzecz kompromisu - przypomniał na konferencji prasowej Napieralski. I zwrócił się do senatorów: - Apeluję, żeby nie zniszczyli tego, co udało się osiągnąć, bo to pogrzebie tę ustawę. Powiem brutalnie: złe i niemądre poprawki nie przejdą. Będzie to tylko radosna twórczość jakiejś grupy senatorów.
I kilkadziesiąt innych
Senat wprowadził również kilkadziesiąt innych poprawek. Do katalogu zadań mediów publicznych wpisał obowiązki: wspierania chrześcijańskiego systemu wartości, służenia umacnianiu rodziny, propagowania postaw prozdrowotnych, przeciwdziałania patologiom społecznym oraz przeciwdziałania wszelkiej dyskryminacji. Zgodnie z poprawką Senatu zadania te poszerzyły katalog działalności mediów publicznych, na którą będzie mogło być udzielone finansowanie z budżetu państwa.
Senatorowie przyjęli też poprawkę stanowiącą, że audycji finansowanych na podstawie licencji programowych, a więc z budżetowych pieniędzy, nie będzie można przerywać reklamami ani telesprzedażą. Wyjątkiem mają być tylko transmisje sportowe.
Senat nie zgodził się też na poprawkę, by przepisy o finansowaniu mediów z budżetu (kwalifikowane przez UE jako pomoc publiczna) weszły w życie dopiero sześć miesięcy po uzyskaniu na nie zgody Komisji Europejskiej.
Ustawa wróci teraz do Sejmu.
Źródło: tvn24.pl, TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24