"Koalicja medialna", czyli połączone siły klubu Lewicy, PO i PSL triumfują. W wieczornym, przyspieszonym głosowaniu nad projektem nowej ustawy medialnej posłowie zdecydowali o jego przyjęciu. To jednak nie koniec batalii o media - ustawa trafi do Senatu, a stamtąd do Lecha Kaczyńskiego. Prezydent już raz zawetował ustawę medialną.
Kilkanaście miesięcy prac, jedno weto prezydenta i wiele kłótni w sali obrad - tak wyglądały do tej pory dzieje projektu nowej ustawy medialnej proponowanej przez Platformę Obywatelską. W czwartek wieczorem posłowie zdecydowali, że jej poprawiony projekt (pierwszy zawetował Lech Kaczyński, a w Sejmie Platformie nie udało się weta odrzucić) trafi do Senatu.
Za przyjęciem ustawy, która ma według jej autorów zrewolucjonizować media publiczne, opowiedziało się 257 posłów,przeciw było 162, a 6 posłów wstrzymało się od głosu.
"Czy pani tego naprawdę chce?"
Atmosfera w Sejmie była gorąca już podczas głosowań nad poprawkami do projektu. Izba opowiedziała się m.in. przeciwko poprawkom o pozostawieniu składu KRRiT w obecnym składzie oraz uzależnieniu budżetowych wydatków na media publiczne od poziomu PKB.
- W atmosferze pikniku zabija się nadzieję na prawdziwie publiczne media. Czy tak zapatrzyliście się na Berlusconiego, że wam rozum odebrało - pytał z sejmowej mównicy Andrzej Celiński z koła poselskiego SdPl-NL. Poseł apelował, by nie przyjmować projektu, bo jest niezgodny z Konstytucją.
W tym samym duchu wypowiadała się posłanka Prawa i Sprawiedliwości Elżbieta Kruk (dawna przewodnicząca KRRiT), która w środę w imieniu swej partii zaapelowała o odrzucenie projektu w całości. - Panie marszałku i pani poseł sprawozdawco. Czy pani chce żeby ta ustawa weszła w życie, skoro będziemy za chwilę głosowali nad czymś, co jest obarczone błędem prawnym? - dopytywała posłanka PiS.
- Tak, chcę żeby została przyjęta. Ta ustawa nie jest obarczona żadnym błędem prawnym - odpowiadała Iwona Śledzińska-Katarasińska z PO.
- Wszyscy wiedzą, że w tej ustawie chodzi o geszeft, o skok na media - powtarzał Jacek Kurski. Posłowi PiS szybko odpowiedział - i to fraszką - Stanisław Wziątek z Lewicy. - (...) PiS-ie złoty, chcemy skończyć te kłopoty. Idźcie z Farfałem w ciemny las - rymował poseł.
Nie-zdolność misji
Czy zapowiadana przez autorów rewolucja w mediach publicznych rzeczywiście wpłynie na jej jakość? Część medioznawców jest sceptycznych. - Ta ustawa niewiele zmieni jeśli idzie o zdolność mediów publicznych do pełnienia misji, ponieważ będzie dokładnie taka sytuacja jaka była dotychczas. Pieniądze publiczne, przedtem z abonamentu, teraz z budżetu, będą stanowiły taki sam procent budżetu mediów jak dotąd, albo jeszcze mniejszy - i komercjalizacja będzie postępowała tak samo, jak postępowała dotychczas - uważa Karol Jakubowicz.
Medioznawca bardzo krytykuje też pomysł przekształcenia oddziałów TVP w niezależne spółki. Wśród pozytywów wymienia jednak przywrócenie rotacji wśród członków Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji oraz wprowadzenie instytucji licencji programowych.
"Najpierw chaos, później dyskusja"
Ostrzej o proponowanej przez PO ustawie mówi prof. Wiesław Godzic z Wyższej Szkoły Psychologii Społecznej. Jego zdaniem wprowadzenie ustawy w życie spowoduje, że w mediach publicznych "przez najbliższe pół roku, rok, będzie panował ogromny chaos". - Będzie on związany przede wszystkim z ośrodkami regionalnymi mediów publicznych. Zostaną one tą ustawą rzucone na głęboką wodę i będą musiały się jakoś odnaleźć. To będzie bardzo trudne i skomplikowane dla nich, część z nich padnie, będą protesty - ocenia medioznawca.
Mimo wszystko w opinii naukowca ustawa "zaczyna cały proces tworzenia jakiejś rozsądnej telewizji publicznej". - Jej plusem jest likwidacja tego nienormalnego obecnego stanu: umożliwienie wyrzucenia z władz mediów publicznych niekompetentnych osób, likwidacja Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji w obecnym składzie. (...) Ta ustawa jest sygnałem, że jest bardzo źle z mediami publicznymi. Tuż po niej powinna się zacząć prawdziwa dyskusja. Przez prawdziwą dyskusję rozumiem wypowiedzenie wreszcie pytania: jakie media publiczne są nam potrzebne? - podsumowuje profesor Dziedzic.
Dość abonamentu
Projekt nowej ustawy medialnej zakłada olbrzymie zmiany w finansowaniu TVP i Polskiego Radia. Przewiduje, że od nowego roku zniknie system abonamentowy. Zastąpić ma go finansowanie z budżetu, odejście od finansowania mediów publicznych jako instytucji na rzecz finansowania ich misyjnych zadań, wprowadzenie licencji programowych i przekształcenie obecnych oddziałów TVP w samodzielne spółki (ten ostatni zapis budził sprzeciwy w PSL-u - red.). Nowy system finansowania mediów publicznych - kwalifikowany jako pomoc publiczna - przed wprowadzeniem w życie będzie musiał uzyskać zgodę Komisji Europejskiej.
Ustawa stanowi, że budżet państwa będzie musiał przeznaczać na media kwotę nie mniejszą niż abonament zebrany w 2007 r., czyli ok. 900 milionów złotych. Przepadła poprawka PiS stanowiąca, że budżet państwa musiałby corocznie przeznaczać na ten cel co najmniej 1 promil zanotowanego w poprzednim roku Produktu Krajowego Brutto (w myśł tej zasady w obecnym roku byłoby to nie mniej niż 1, 266 miliarda złotych).
Wejście w życie ustawy zakończyłoby nie tylko kadencję KRRiT, ale też obecnych zarządów i rad nadzorczych TVP i Polskiego Radia. Ich członkowie mają pełnić swoje funkcje do czasu powołania następców. Nowe zarządy w TVP i Polskim Radiu mają być trzyosobowe (obecnie od 1 do 5 osób).
Źródło: TVN24, tvn24.pl, PAP