Zaskakująca metamorfoza Łukasza Piebiaka jest zagadką dla środowiska sędziowskiego. Kiedyś walczył o odpolitycznienie sądów, dziś firmuje podporządkowanie ich politykom partii rządzącej. Kiedyś sędzia, dziś wiceminister sprawiedliwości. Materiał programu "Czarno na białym".
Łukasz Piebiak odgrywa kluczową rolę w polskim wymiarze sprawiedliwości. Ten do niedawna walczący o odpolitycznienie sądów sędzia dziś swoim nazwiskiem firmuje podporządkowanie sądów politykom.
- Stanowisko pana sędziego Piebiaka jest zdecydowanie różne od stanowiska pana ministra Piebiaka - ocenił w "Czarno na białym" Krystian Markiewicz, prezes Stowarzyszenia Sędziów "Iustitia".
- Teorie na ten temat są różne. Jedna jest taka, że dał się kupić za cenę stanowiska, a inna taka, że jest po prostu wyrachowanym cynikiem, który gra tylko na siebie - stwierdził z kolei inny sędzia, dawny kolega Piebiaka.
"W zarządzaniu nie ma demokracji"
- Podstawowy zarzut jest taki, że minister sprawiedliwości będzie mógł powołać i odwołać prezesa sądu. I to jest rzekomo skandal. To nie jest żadne skandal, to jest zarządzanie. W zarządzaniu nie ma miejsca na demokrację - tak mówił Łukasz Piebiak w Sejmie, kiedy forsował ustawę dającą ministrowi sprawiedliwości władzą nad sądami poprzez prawo powoływania i odwoływania prezesów sądów arbitralną decyzją, bez żadnych konsultacji.
Tymczasem jeszcze pięć lat temu Piebiak twierdził, że "przyznanie władzy politycznej takich kompetencji to ogromne ryzyko".
- Minister równie dobrze może na tej zasadzie odwołać sędziego delegowanego do orzekania w każdej sprawie, której wynikiem zainteresowany jest on sam, jego koledzy lub środowisko polityczne.To potencjalny środek nacisku, który nie powinien istnieć - tak Łukasz Piebiak wypowiadał się 4 lata temu. Dziś w oddaniu takiej władzy ministrowi sprawiedliwości nie widzi nic złego.
"Prezes musi być wzorem"
- To jest taka najbardziej zdumiewająca metamorfoza, której jestem świadkiem - powiedziała w rozmowie z reporterem TVN24 sędzia Irena Kamińska, była prezes stowarzyszenia "Iustitia", którym aktywnym działaczem był kiedyś Piebiak. W 2009 roku, podczas jednego ze zjazdów Piebiak stanął na czele radykalnej grupy sędziów, która doprowadziło do ustąpienia Kamińskiej ze stanowiska. Jednym zarzutów adresowanych do niej było między innymi to, że zbyt słabo walczyła o uwolnienie sądów od wpływu polityków.
- Prezes musi być wzorem dla sędziów - tak mówił wiceminister Piebiak po wejściu w życie ustawy o sądach powszechnych, która dała ministrowi możliwość powoływania i odwoływania prezesów sądów.
Zaczęto od sądu, w którym Piebiak kiedyś pracował. Miesiąc przed końcem kadencji usunął ze stanowiska trzy wiceprezes, w tym Ewę Malinowską, która jest jego byłą przełożoną.
- Oceniłam to jako niesprawiedliwe i niesłuszne wobec zasad państwa prawa. Nie było merytorycznych podstaw do takiego odwołania - komentowała z kolei Małgorzata Kluziak, sędzia i była prezes Sądu Okręgowego w Warszawie.
Pięć zarzutów
Malinowska krytycznie oceniała pracę Piebiaka w Sądzie Okręgowym w Warszawie. W 2013 roku, w sądzie dyscyplinarnym w Warszawie wytoczono Piebiakowi postępowanie, w którym stawiano mu pięć zarzutów. Zarzucano mu między innymi, że nie informował prezes o podejmowaniu dodatkowych zajęć poza sądem oraz że wbrew decyzjom prezes uczestniczył w zagranicznych seminariach, zaniedbując swoje obowiązki sądowe. Pojawiły się także zarzuty o pisanie uzasadnień wyroków sądowych z nawet 100-dniowym opóźnieniem.
Jedne z zarzutów z czasem uchylono, drugi się przedawnił. Podtrzymano dwa z nich, w tym jedne dotyczący podejmowania pracy poza sądem oraz pisania uzasadnień wyroków z opóźnieniem. Piebiak został uznany winnym, ale odstąpiono od wymierzenia kary.
Łukaszowi Piebiakowi powierzono w Ministerstwie Sprawiedliwości decydowanie o losach prezesów i wiceprezesów wszystkich sądów. Uważany jest nawet za współautora zmian uzależniających od polityków sąd Najwyższy i Krajową Radę Sądownictwa.
Autor: JZ//now / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24