Kary od 10 do 3 lat więzienia wymierzył w piątek Sąd Okręgowy w Katowicach oskarżonym ws. katastrofy hali Międzynarodowych Targów Katowickich w 2006 r. Zginęło wówczas 65 osób. Ponad 140 zostało rannych, w tym 26 ciężko. Sąd zdecydował się uniewinnić wykonawców pawilonu. Prokuratura odwoła się od uniewinnień.
Pawilon MTK zawalił się 28 stycznia 2006 r. podczas targów gołębi pocztowych. W trwającym ponad siedem lat procesie odpowiadało 9 osób, które zdaniem prokuratury w różnym stopniu przyczyniły się do tej tragedii lub sprowadziły niebezpieczeństwo katastrofy. To m.in. b. szefowie spółki MTK, autor projektu wykonawczego hali, która runęła pod naporem śniegu oraz przedstawiciele generalnego wykonawcy obiektu.
Projektant winny, nie miał uprawnień
Najsurowszą karę - 10 lat więzienia - sąd wymierzył Jackowi J. To ten mężczyzna sporządził projekt wykonawczy hali, który znacząco różnił się od prawidłowego projektu budowlanego. Sąd przypomniał, że J. nie miał przygotowania zawodowego i uprawnień do sporządzania projektu. W tej sytuacji sąd przypisał mu działanie umyślne z zamiarem ewentualnym możliwości zaistnienia katastrofy. - Kara dla projektanta hali MTK jest adekwatna do roli, jaką pełnił oraz do stopnia zawinienia - wskazał sąd. Poza karą pozbawienia wolności, katowicki sąd zakazał Jackowi J. projektowania jakichkolwiek budowli przez 10 lat. Podobnie jak inni skazani, ma też naprawić szkodę wobec kilku pokrzywdzonych i pokryć część kosztów procesu. Sędzia Elżbieta Przybyła przypomniała w uzasadnieniu wyroku, że projektant jest najważniejszą osobą w procesie budowlanym. Jacek J. - uznał sąd - miał świadomość, że hala nie spełnia "kryteriów nośności".
"Szefowie MTK mieli świadomość niebezpieczeństwa"
Byli członkowie zarządu spółki MTK Nowozelandczyk Bruce R. i Ryszard Z. zostali skazani na 3 i 4 lata pozbawienia wolności. Zdaniem sądu szefowie MTK są winni nieumyślnego sprowadzenia katastrofy z 2006 roku, gdyż mieli świadomość niebezpieczeństwa, że dach może się zawalić, a mimo to nie zrobili niczego, by je zażegnać. Nie zastosowali się do opinii specjalisty, który na krótko przed katastrofą zalecił odśnieżenie dachu, wykonanie obliczeń i wzmocnienie konstrukcji hali oraz nie odwołali targów gołębi pocztowych, w czasie których doszło do tragedii. Sąd nie dał wiary wyjaśnieniom oskarżonych, że nie zdawali sobie sprawy z zagrożenia i konieczności usuwania śniegu. Sędzia Aleksander Sikora w dotyczącym tej kwestii fragmencie uzasadnienia orzeczenia podkreślał, że hala była wcześniej naprawiana po awariach dachu. Do szefów spółki docierało też wiele informacji z różnych źródeł, które wyraźnie wskazywały na konieczność odśnieżania dachu, co zresztą robiono, także krótko przed katastrofą. Sąd uznał, że to członek zarządu Ryszard Z. wstrzymał odśnieżanie dachu hali na kilkanaście dni przed katastrofą ze względu na wyczerpanie środków na ten cel. Oskarżony temu zaprzeczał.
Wykonawcy uniewinnieni
Sąd uniewinnił przedstawicieli firmy - generalnego wykonawcy obiektu - Arkadiusza J. i Andrzeja C. oraz kierownika budowy Adama J., oskarżonych o sprowadzenie bezpośredniego niebezpieczeństwa zaistnienia katastrofy budowlanej i sprowadzenie samej katastrofy. Zdaniem prokuratury po pierwszej awarii dachu, do której doszło już w trakcie budowy hali w 2000 r., powinni byli zweryfikować projekt wykonawczy i wzmocnić konstrukcję hali. Awarii nie wpisali do dziennika budowy i nie powiadomili inspektora nadzoru budowlanego.
- Prokuratura odwoła się od uniewinnień ws. katastrofy hali MTK – zapowiedziała prok. Katarzyna Wychowałek-Szczygieł. - W przypadku innych oskarżonych prokuratura rozważy apelację – dodała oskarżycielka.
Więzienie dla rzeczoznawcy
Na 5 lat sąd skazał Grzegorza S. - rzeczoznawcę, oskarżonego o nieumyślnie sprowadzenie niebezpieczeństwa katastrofy, który wydawał ekspertyzę po awarii dachu w 2002 r., na jej podstawie dokonano naprawy. Zdaniem prokuratury nie zweryfikował on całości obliczeń statycznych pawilonu, nie sprawdził pozostałych dźwigarów, a jedynie ten uszkodzony. Zdaniem oskarżenia, S. powinien był wystąpić o rozbiórkę pawilonu. Sędzia Przybyła przypomniała, że rzeczoznawca jest fachowcem, a ekspertyzę powinien był wykonać w pełnym zakresie. - Wtedy była okazja do sprawdzenia, że obiekt nie posiada odpowiedniej nośności, jego stan techniczny grozi co najmniej poważną awarią - podkreśliła.
Inspektor budowy nie dopełniła obowiązków
Na 4 lata sąd skazał Marię K. - byłą inspektor nadzoru budowlanego z Chorzowa, za niedopełnienie obowiązków na kilka lat przed katastrofą i nieumyślne sprowadzenie bezpośredniego niebezpieczeństwa katastrofy. Poza karą więzienia sąd zakazał jej też zajmowania stanowiska powiatowego inspektora nadzoru budowlanego przez 10 lat. Według aktu oskarżenia powiadomiona w 2002 r. przez straż pożarną o ugięciu się dachu, nie podjęła żadnych czynności w celu kontroli stanu budynku lub wyłączenia pawilonu z użytkowania. Oskarżona tłumaczyła, że sygnał od strażaków nie był informacją o zagrożeniu, więc nie musiała podejmować przewidzianych w takich sytuacjach czynności. Sąd był innego zdania. Uznał, że K. powinna była m.in. wszcząć postępowanie, przeprowadzić kontrolę i zlecić ekspertyzę.
Gdyby b. inspektor nadzoru budowlanego z Chorzowa Maria K. zadziałała prawidłowo po awarii dachu hali MTK w 2002 r., zapobiegłoby to późniejszej tragedii - wskazał katowicki sąd, przywołując opinię biegłych.
- Trudno mówić o satysfakcji w tej sprawie, która dotyczy śmierci wielu osób, wielu rannych i tragedii ich rodzin - oświadczyła Wychowałek-Szczygieł, która w mowie końcowej domagała się 10 lat dla Jacka J. i po 6 lat więzienia dla pozostałych oskarżonych. Zauważyła, że wyrok jest w dużej części zbieżny z argumentacją i oczekiwaniami oskarżenia.
Wyrok jest nieprawomocny. Obrońcy części oskarżonych zapowiedzieli apelację o wyroków skazujących.
Autor: jaz,kło/kk / Źródło: PAP