Sąd Najwyższy 9 sierpnia ma rozpatrywać sprawę ministrów Mariusza Kamińskiego i Macieja Wąsika. Efektem może być powrót obu oraz ich dwóch współpracowników z czasów służby w CBA, na ławę oskarżonych w procesie, w którym już raz zostali skazani na trzy lata więzienia.
O wyznaczeniu terminu kasacji przed Sądem Najwyższym wszystkie strony (zarówno Mariusz Kamiński, jak i pełnomocnicy oskarżycieli posiłkowych - red.) zostały poinformowane listownie przed kilkunastoma dniami.
- Mam nadzieję, że to wyłącznie zbieg okoliczności, że Sąd Najwyższy wyznaczył wokandę i wkrótce pojawił się projekt ustawy likwidującej dotychczasowy Sąd Najwyższy - mówi mecenas Mariusz Paplaczyk, który reprezentuje oskarżyciela posiłkowego w tym procesie.
Zgodnie z procedurą Sąd Najwyższy najpierw przekazał stronom datę rozprawy a następnie informacja o tym pojawiła się na stronach internetowych sądu.
- Dziś na dobrą sprawę nie wiemy, przed jakim Sądem Najwyższym odbędzie się rozprawa, a nawet, czy się odbędzie - dodaje mecenas Paplaczyk.
Jego obawa bierze się z faktu, że w środę wieczorem posłowie PiS złożyli projekt ustawy, która likwiduje dotychczasowy Sąd Najwyższy. Nowe prawo wejdzie w życie w 14 dni po jego uchwaleniu przez parlament i złożeniu podpisu przez prezydenta.
Możliwy scenariusz?
Czy to możliwe, aby to się stało przed 9 sierpnia? Sejm ma przed sobą jeszcze tylko jedno posiedzenia w dniach 18-20 lipca przed rozpoczęciem parlamentarnych wakacji. W rozmowie z reporterką TVN24 Agatą Adamek, Ryszard Terlecki powiedział, że "z pewnością" do końca lipca ustawa o SN wyjdzie z parlamentu.
- Jest taka wola, żeby to było bardzo szybko? - dopytywała reporterka. - Jak bardzo szybko? Normalnie - odpowiedział Terlecki.
- To bardzo realny scenariusz – dodał w rozmowie z TVN24 poseł PO Marek Biernacki, były minister sprawiedliwości.
Według niego projekt może błyskawicznie przejść przez Sejm już w przyszłym tygodniu. Najpierw trafi na komisję (sprawiedliwości lub konstytucyjną), gdzie większość mają posłowie rządzącej koalicji. I jeszcze w tym samym tygodniu odbędzie się tzw. drugie czytanie ustawy i głosowanie nad nią.
- Do końca przyszłego tygodnia może trafić do podpisu przez prezydenta Andrzeja Dudę. Uważam, że to możliwe, choć złamane zostaną wszelkie zasady dobrego prawodawstwa - mówił Biernacki.
Sama ustawa o Sądzie Najwyższym niewiele da rządzącemu PiS, jeśli wcześniej nie wejdzie w życie ustawa o Krajowej Radzie Sądownictwa. Dlatego, że to rada wyznacza sędziów SN.
Zanim zostaną wskazani przez odmienioną KRS, minister sprawiedliwości-prokurator generalny Zbigniew Ziobro wskaże, który z dotychczasowych sędziów Sądu Najwyższego będzie dalej orzekał a resztę skieruje w stan spoczynku.- Uważam, że to realne, by przed 9 sierpnia ustawy o KRS i Sądzie Najwyższym weszły w życie - mówi Biernacki.
Kasacja ministrów
Tymczasem 9 sierpnia w izbie karnej Sądu Najwyższego ma zapaść decyzja, czy aktualny minister koordynator służb specjalnych Mariusz Kamiński i sekretarz kolegium służb specjalnych Maciej Wąsik wrócą na ławę oskarżonych. A wraz z nimi dwóch innych byłych funkcjonariuszy CBA, którzy dziś piastują dyrektorskie funkcje w dużych spółkach skarbu państwa.
Tego dnia SN ma rozpatrzyć kasację złożoną przez oskarżycieli posiłkowych: Piotra Ryby i rodzinę nieżyjącego Andrzeja Leppera. To oni czuli się poszkodowani działaniami służby antykorupcyjnej, którą kierowali w latach 2006 do 2009 Kamiński i Wąsik. Według prokuratury jako szefowie tej służby dopuścili się licznych przestępstw podczas organizowania operacji specjalnej mającej dowodzić, że za łapówki załatwiano w Ministerstwie Rolnictwa odrolnienie ziemi.
Agenci CBA wcielili się wtedy w biznesmenów, którzy oferowali kilka milionów zł łapówki w zamian za korzystną decyzję. Nawiązali kontakt z doradcą Leppera Piotrem Rybą i mecenasem Andrzejem K., którzy mieli się zgodzić na przyjęcie pieniędzy w zamian za decyzję podpisaną przez ministra rolnictwa.
Wyrok dla ministrów
Choć zarówno Andrzej K. jak i Piotr Ryba zostali skazani, to prokuratura zaczęła również badać legalność działań samego CBA. Ostatecznie sąd pierwszej instancji skazał Mariusza Kamińskiego i Macieja Wąsika na karę więzienia trzech lat. Trzech sędziów uznało, że działania agentów podległych Kamińskiemu i Wąsikowi łamały wielokrotnie prawo. Od decyzji sądu, która zapadła w 2015 roku wszyscy oskarżeni odwołali się do sądu apelacyjnego. Po wyborach parlamentarnych ułaskawił ich prezydent Andrzej Duda.
Wtedy właśnie prawnicy oskarżycieli posiłkowych złożyli kasację do Sądu Najwyższego. W kasacji dowodzili, że konstytucyjne prawa ich klientów zostały ograniczone a proces powinien toczyć się, mimo prawa łaski.
Sąd Najwyższy przyjął kasację i w pierwszym kroku skierował pytanie do poszerzonego składu sędziów. Ci wiosną uznali, że prezydent ma prawo korzystać z prawa łaski, ale dopiero po prawomocnym wyroku.
- Po tej decyzji wierzymy, że 9 sierpnia Sąd Najwyższy zwróci sprawę do dalszego rozpatrywania w sądzie drugiej instancji - mówi nam mecenas Mariusz Paplaczyk.
Taka decyzja będzie oznaczała, że Kamiński i Wąsik znów zasiądą na ławie oskarżonych.
Sąd Najwyższy zbada sprawę Przyłębskiej
Planowana zmiana ustawy o Sądzie Najwyższym może mieć też wpływ na los kolejnej sprawy, która ma się toczyć przed SN. Chodzi o kwestię "umocowania" Julii Przyłębskiej jako prezesa Trybunału Konstytucyjnego.
Warszawski sąd apelacyjny zadał w lutym Sądowi Najwyższemu pytania prawne dotyczące "umocowania osób powołanych na określone stanowiska", a w tym kontekście - upoważnienia sędzi Julii Przyłębskiej "do dokonywania czynności za prezesa TK". Werdykt w tej sprawie ma zapaść 12 września.
Autor: Robert Zieliński (r.zielinski@tvn.pl) / Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: tvn24