Kto jest winien dramatycznych scen, jakie rozegrały się pod halą KDT? Ratusz zrzuca winę na kupców, kupcy na ratusz. - To był dla nich horror. Przecież oni chcieli zaprosić komornika - zapewniał w "24 godzinach" Damian Grabiński, rzecznik KDT. - Nie chcieli. Rzucali w jego stronę różne przedmioty i kalumnie. Ja też usłyszałem, że jestem Żydem i złodziejem - odpowiadał rzecznik ratusza.
Według kupców początek wtorkowych zajść pod halą Kupieckich Domów Towarowych wyglądał tak: - Komornik nie słuchał żadnych argumentów merytorycznych. Powiedział tylko, że albo wejdzie tam (do hali) w asyście 250 ochroniarzy, albo wcale - opisywał w programie "24 godziny" Grabiński.
"Drzwi były otwarte"
Argumentami merytorycznymi miały być według niego "zawiłości prawne", na które natrafili prawnicy kupców. Według rzecznika KDT miałyby one wskazać, że "klauzula wykonalności (eksmisji komorniczej) była źle przygotowana". Problem jednak w tym, że - jak przekonują - nikt ich nie chciał słuchać, a oni zapraszali do siebie komornika. - Jedne drzwi były otwarte. Kupcy tam czekali. (...) Komornik wszedł z drugiej strony i to wywołało reakcję - opisywał Grabiński.
Jednak gdy głos zabrał rzecznik miejskiego ratusza Tomasz Andryszczyk stało się jasne dlaczego przez dwa lata urzędnikom i przedsiębiorcom tak trudno było wypracować jakikolwiek kompromis w sprawie Kupieckich Domów Towarowych. Adryszczyk przedstawił bowiem zupełnie inną wersję wydarzeń: - Stałem trzy metry od komornika. Nie było zaproszenia. Na jego prośby odpowiadano rzucaniem różnych przedmiotów i kalumni. Nie było atmosfery do dialogu - podkreślał.
- Słowa nie czynią krzywdy - odpowiadał rzecznik KDT. Na to Andryszczyk wypalił: - Jeśli kogoś wyzywa się od Żydów i złodziei, tak jak mnie, to jest to krzywdzące. Chociaż lepiej usłyszeć takie słowa niż oberwać cegłą - zaznaczał z kolei Andryszczyk.
Miasto doniesie do prokuratury
A cegły we wtorek latały pod KDT wysoko i - jak podkreślił rzecznik ratusza - także skutecznie. - Kupcy przyzwyczaili się, że tupaniem i grożeniem wymuszali przebywanie na Placu Defilad. (...) Dziś została jednak naruszona nietykalność cielesna kilku miejskich urzędników. I dlatego w tej sprawie będą wnioski do prokuratury - być może imienne, ale rozważamy też skierowanie wniosku zbiorowego - podkreślił rzecznik. Twardo bronił stanowiska, że "kupcy prowokowali" i prosili o pomoc ludzi z zewnątrz, co sprowadziło się w konsekwencji do tego, że pod KDT pojawili się zwyczajni zadymiarze.
Grabiński na zarzut o prowokowaniu nie odpowiedział wprost: - Oni byli zaskoczeni. (...) Komornik powiedział dwa razy, że nawołuje do wyjścia, ale było tak głośno, że nikt tego nawet nie słyszał - powtarzał tylko.
Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24