Do czasu opublikowania raportu "komisji Millera" polska strona nie będzie zwracać się do Rosjan o podjęcie rozmów ws. wypracowania wspólnego stanowiska na temat przyczyn katastrofy pod Smoleńskiem. Rosjanie jeszcze długo nie poznają także naszych zastrzeżeń na temat "braków w procedurze" podczas prac nad raportem MAK. Wysłanie takiego pisma rzecznik rządu zapowiadał przed miesiącem. - Na razie nie będzie żadnych działań w tej sprawie - mówi dzisiaj portalowi tvn24.pl Paweł Graś.
Zwrócenie się do Rosji o szybkie podjęcie rozmów "w celu uzgodnienia wspólnej wersji raportu" zapowiedział jako pierwszy - dzień po prezentacji dokumentu przez Rosjan - Donald Tusk. Premier wspomniał wtedy nawet o możliwości zwrócenia się do ICAO (Międzynarodowej Organizacji Lotnictwa Cywilnego) w przypadku, jeśli "mediacje" ze stroną rosyjską nie przyniosą spodziewanego efektu. - Liczę jednak, że rozmowy, jakie proponujemy stronie rosyjskiej, doprowadzą do przyjęcia wspólnego raportu - mówił 13 stycznia.
W kancelarii premiera oraz prezydenta, a także w kilku ministerstwach ustaliliśmy jednak, że do dzisiaj żadna oficjalna propozycja skierowana do Rosjan w sprawie podjęcia rozmów, nie padła.
Miesiąc milczenia
Rząd zmienił plany i teraz stoi na stanowisku, że z apelami i zastrzeżeniami kierowanymi do strony rosyjskiej trzeba poczekać. Jak długo? Przynajmniej do czasu publikacji polskiego raportu komisji pod przewodnictwem ministra Jerzego Millera. - Po niej rząd będzie rozważał jakie dalsze kroki zostaną podjęte - przyznaje w rozmowie z tvn24.pl Paweł Graś. Kłopot w tym, że prace komisji mogą jeszcze potrwać - przynajmniej sześć tygodni dłużej niż pierwotnie planowano (raport miał ukazać się pod koniec lutego). A wszystko przez usterkę jednego z urządzeń drugiego polskiego tupolewa.
- Eksperyment z udziałem tej maszyny, czyli lot próbny, jest w tej chwili najważniejszy z punktu widzenia prac komisji - wyjaśnia rzecznik resortu. Małgorzata Woźniak przyznaje też, że nie wie nic na temat tego, by komisja pracowała dzisiaj nad jakimkolwiek dokumentem, który miałby wskazywać na "braki formalne w procedurze przy opracowywaniu rosyjskiego raportu" i aby takie pismo było przygotowywane do przekazania stronie rosyjskiej.
Pismo, którego nie było?
Tymczasem zgodnie z zapowiedziami rzecznika rządu sprzed miesiąca, dokument taki już dawno powinien znajdować się w Moskwie. Prace nad nim miały toczyć się właśnie z udziałem członków komisji Millera (a także ekspertów ministerstwa sprawiedliwości, MSZ i Rządowego Centrum Legislacyjnego).
- Te uwagi (...) zostaną w sposób formalny tak szybko, jak będzie to tylko możliwe, przekazane stronie rosyjskiej. (...) Mamy nadzieję, że reakcja na nasze stanowisko będzie pozytywna - mówił w połowie stycznia Graś. Dodawał wtedy nawet, że strona rosyjska została już uprzedzona drogą dyplomatyczną, że polski rząd przygotowuje stosowne "wystąpienie".
- Wielokrotnie mówiliśmy w ostatnim czasie, że czekamy na raport komisji ministra Millera. W nim zawarte zostaną także zastrzeżenia na temat braków formalnych po rosyjskiej stronie, o których pan mówi. Do czasu tej publikacji nie będzie żadnych działań rządu w sprawie podjęcia rozmów z Rosjanami - zaznacza dzisiaj Graś.
O rocznicy tak. O raporcie nie
Na "zielone światło" w tej sprawie czeka polskie MSZ, które pomaga komisji ministra Millera w kontaktach ze stroną rosyjską. - Ministerstwo pełni dla powołanych do wyjaśniania przyczyn katastrofy smoleńskiej instytucji tylko funkcje doradcze i pomocnicze - mówi tvn24.pl Marcin Bosacki, rzecznik resortu.
Ostatnio minister Radosław Sikorski rozmawiał z szefem MSZ Rosji Siergiejem Ławrowem – telefonicznie 24 stycznia i osobiście w Monachium 5 lutego.
W stolicy Bawarii Sikorski rozmawiał z Ławrowem na temat kwestii smoleńskiej, tyle że w kontekście sposobu uczczenia rocznicy katastrofy. O szczegółach MSZ nie informuje.
Bosacki zaznacza jednak, że "jakiekolwiek ewentualne uzgodnienie wspólnego stanowiska (ze stroną rosyjską - red.) w sprawie przyczyn katastrofy możliwe będzie wówczas, gdy znane będzie polskie stanowisko w tej sprawie".
Także prezydenci Bronisław Komorowski i Dmitrij Miedwiediew nie rozmawiali do dziś ws. "wypracowywania wspólnego stanowiska" na temat przyczyn katastrofy TU-154.
Roman Wilkoszewski, zastępca Dyrektora Biura Prasowego Kancelarii Prezydenta: - Według mojej wiedzy nie było konkretnych ustaleń pomiędzy Prezydentem RP a Prezydentem Rosji dotyczących dalszych działań w sprawie "różnic w ocenie raportu MAK".
Źródło: tvn24.pl