Nieuprawnione jest wyciąganie wniosku, że obecny rząd "podtrzymuje" stanowisko z 2004 roku lub że "nie popiera reparacji" - oświadczyło w czwartek Ministerstwo Spraw Zagranicznych w odpowiedzi na artykuł "Gazety Wyborczej". MSZ dodało, że możliwość wystąpienia z roszczeniami jest kompleksowo badana.
W czwartek "Gazeta Wyborcza" poinformowała, że poseł PiS Adam Ołdakowski pytał MSZ, czy i kiedy polski rząd planuje wystąpić o wypłatę reparacji wojennych od Niemiec.
Poseł Ołdakowski zwrócił się do MSZ jeszcze w lipcu, zanim PiS wystąpił do Biura Analiz Sejmowych o przygotowanie informacji dotyczącej możliwości domagania się przez Polskę odszkodowań za straty wojenne od Niemiec.
Jak podała gazeta, 8 sierpnia w imieniu MSZ odpowiedzi udzielił wiceminister Marek Magierowski: "Polska w 1953 roku zrzekła się reparacji wojennych od Niemiec, co potwierdził gabinet Marka Belki w 2004 roku. Od tego czasu stanowisko polskiego rządu się nie zmieniło".
MSZ wyjaśnia
Do publikacji odniosło się Ministerstwo Spraw Zagranicznych w czwartkowym stanowisku. Jak czytamy, resort w swej odpowiedzi na interpelację poselską przywołuje między innymi stanowisko rządu z 2004 roku, stwierdzając, że nie uległo ono zmianie, ponieważ "od tamtego czasu nie były podejmowane formalno-prawne decyzje w tym zakresie".
"Sformułowanie to jest wyłącznie opisem istniejącego stanu faktycznego. Nieuprawnione jest więc wyciąganie z niego wniosku, że obecny rząd podtrzymuje stanowisko z 2004 r. bądź, że nie popiera reparacji" - podkreśliło MSZ.
Resort zaznaczył, że w tej samej odpowiedzi poseł Ołdakowski został poinformowany, iż obecnie z uwagi na oświadczenie z 1953 roku oraz jego potwierdzenie przez rząd w 2004 roku "możliwość skutecznego wystąpienia z roszczeniami reparacyjnymi wymaga dalszych analiz".
"Obecnie MSZ, wspólnie z innymi instytucjami państwowymi, kompleksowo bada przedmiotową problematykę" - zaznaczył resort.
Mularczyk: trzeba zbadać legalność i skuteczność
Do artykułu "Gazety Wyborczej" odniósł się także poseł PiS Arkadiusz Mularczyk, który wystąpił do Biura Analiz Sejmowych o przygotowanie informacji dotyczącej możliwości domagania się przez Polskę odszkodowań za straty wojenne od Niemiec.
Według Mularczyka "wiceminister Magierowski prezentuje stanowisko, które jest wynikiem tego, iż dotychczas nikt dokładnie nie analizował zrzeczenia z 1953 roku, jego skutków i konsekwencji".
- Nasza analiza [zamówiona w Biurze Analiz Sejmowych - przyp. red] zmierza do wykazania tego, że to zrzeczenie jest bardzo wątpliwe oraz zbadania tego, czy miało ono miejsce i czy ma skutki w prawie polskim i prawie międzynarodowym - wskazał polityk PiS.
Jego zdaniem, Magierowski nie do końca śledzi to, co się dzieje w tej sprawie. Ponadto - jak dodał poseł PiS - wiceminister powołał się na zrzeczenie z 1953 roku oraz stanowisko rządu z 2004 roku, które również odnosiło się do decyzji z 1953 roku.
- Mamy więc taką sytuację, że to stanowisko [Marka Magierowskiego - przyp. red] należy traktować jako opinię wiceministra, ale nie jest to żadne stanowisko rządu. Kluczem jest dokładne zbadanie, wyjaśnienie i interpretacja prawna zrzeczenia z 1953 r. - stwierdził Mularczyk.
- Właśnie temu ma służyć analiza Biura Analiz Sejmowych, czyli zbadaniu legalności, ważności i skuteczności zrzeczenia - dodał.
Wyraził opinię, że należałoby bardzo poważnie zastanowić się nad podjęciem działań prawnych także wobec osób, które przechodziły do porządku dziennego nad tym oświadczeniem z 1953 roku. - Mówię o byłych premierach z rządów SLD - dodał.
- Tak naprawdę ta sprawa nigdy nie była do końca badana i wyjaśniana. O ile można zrozumieć, że do końca 1989 r. Polska nie była suwerennym krajem, to po '89 roku można to rozpatrywać w charakterze zaniechania pewnych obowiązków państwowych - powiedział poseł PiS.
"Resort nie zajął żadnego stanowiska"
Do tezy postawionej w publikacji "Gazety Wyborczej" odniósł się także minister spraw zagranicznych, Witold Waszczykowski.
- Ministerstwo Spraw Zagranicznych , tak jak większość Polaków, chciałoby, żeby Polsce zadośćuczyniono za straty poniesione w czasie II wojny światowej - powiedział szef polskiej dyplomacji.
- Pytanie tylko, jak to zrobić i kiedy - dodał.
Minister powtórzył też tezy przedstawione w oświadczeniu resortu i podkreślił, że resort nie zajął żadnego stanowiska w sprawie reparacji. Przypomniał jedynie stanowiska przyjęte przez polskie rządy w 1953 i 2004 r.
- Z tego powodu nie można interpretować, że my te stanowiska podtrzymujemy - zaznaczył Waszczykowski.
"Trzeba podjąć zupełnie inne decyzje"
Dopytywany, czy opinie w sprawie reparacji wojennych z 1953 i 2004 roku były słuszne, minister odparł, że w tej chwili jest to analizowane. Zwrócił jednocześnie uwagę, że oba stanowiska zostały przyjęte "w zupełnie innych okolicznościach" i innym kontekście politycznym.
- Trzeba zatem podjąć zupełnie inne decyzje - ocenił Waszczykowski. Według niego, muszą one jednak zapaść "na szczeblu rządowym" poza MSZ, które jest jedynie "instrumentem do opracowania takiej decyzji".
- Ministerstwo może przeprowadzić analizę prawną sytuacji i politycznego kontekstu w przeszłości. Natomiast kreowanie obecnego stanu prawnego i politycznego kontekstu musi być opracowane szerzej - podsumował szef MSZ.
Prawa Polski do niemieckich reparacji wojennych
10 września 2004 roku Sejm przyjął niemal jednogłośnie uchwałę w sprawie praw Polski do niemieckich reparacji wojennych oraz w sprawie bezprawnych roszczeń wobec Polski i obywateli polskich wysuwanych w Niemczech. Znalazł się w niej apel do władz niemieckich o uznanie takich roszczeń za bezzasadne i bezprawne.
14 września o uchwale dyskutował rząd Marka Belki. Premier poinformował potem, że zdaniem rządu sprawa roszczeń w stosunkach polsko-niemieckich jest raz na zawsze zamknięta. Ówczesny szef MSZ Włodzimierz Cimoszewicz oświadczył, że rząd - zarówno z "powodów natury prawnej, jak i naturalnych powodów natury moralnej, historycznej związanych z elementarnym poczuciem sprawiedliwości" - odrzuca "jakąkolwiek myśl" o możliwości złożenia roszczeń niemieckich w stosunku do Polski. Zaznaczył też, iż - według niego - mówienie, że istnieją podstawy prawne do domagania się przez Polskę reparacji jest wprowadzaniem w błąd obywateli.
W listopadzie 2004 roku kwestia reparacji była tematem rozmowy premiera Belki z ówczesnym kanclerzem Niemiec Gerhardem Schroederem podczas konsultacji międzyrządowych w Krakowie. Po spotkaniu obaj ogłosili, że nie ma żadnych podstaw prawnych do dochodzenia roszczeń odszkodowawczych przez Niemców czy Polaków, którzy utracili swoje mienie w wyniku II wojny światowej.
Autor: kb/sk/jb / Źródło: Gazeta Wyborcza, MSZ, PAP
Źródło zdjęcia głównego: tvn24