Rząd opracował projekt wcześniejszych emerytur dla nauczycieli. Swoich planów wciąż jednak nie przedstawił zainteresowanym. Jak wynika z poufnych informacji, gabinetowi Tuska zależy, by nauczycielski urlop - przed emeryturą - był na tyle nieatrakcyjny i aby nauczyciele nie chcieli z niego korzystać - pisze "Gazeta Wyborcza".
Gazeta dotarła do poufnego pomysłu rządu w sprawie nauczycielskich emerytur. Rząd na razie go nie ujawnia. Nie znają go nawet oświatowi związkowcy.
Jak przypomina dziennik, oficjalnie przedstawiciele rządu mówią, że nie ma mowy o żadnych negocjacjach w sprawie wcześniejszych emerytur dla nauczycieli. Premier oczekując w czwartek na związkowców z Forum Związków Zawodowych, OPZZ i „Solidarności" powiedział jednak, że strona rządowa była gotowa do rozmów z nauczycielami. - Chcieliśmy znaleźć pośrednie metody ułatwiające finał pracy w zawodzie - tłumaczył premier.
Nie może być atrakcyjnie
Według gazety „finał pracy w zawodzie” miałby być częściową rekompensatą dla nauczycieli starających się o wcześniejszą emeryturę. Pomysł bazuje na prawie, z którego w 1999 roku skorzystali górnicy. Ci mogli ubiegać się o urlop, najwyżej na pięć lat i za 75 proc. pensji miesięcznie.
Wciąż nie wiadomo, ile dokładnie rząd zaproponuje nauczycielom. Nieoficjalnie gazeta dowiedziała się, że nauczyciele dostaną propozycję dwuletniego odpoczynku i niższe świadczenie. Chodzi o to, żeby taki urlop nie był atrakcyjny dla nauczycieli - czytamy w artykule.
Doczekać do emerytury
Oferta byłaby ograniczona w czasie. Skorzystać mieliby z niej nauczyciele, którzy czują się wypaleni zawodowo i nie są już w stanie pełnić swoich obowiązków. Jednocześnie nie mogliby spełniać kryteriów potrzebnych do uzyskania renty.
Na przedemerytalnym urlopie doczekaliby do emerytury naliczanej według powszechnych reguł.
Źródło: Gazeta Wyborcza
Źródło zdjęcia głównego: TVN24