Izba Wojskowa Sądu Najwyższego ma ogłosić decyzję w sprawie wyroku uniewinniającego ppłk. Marka Miłosza, pilota śmigłowca, który w 2003 r. rozbił się z premierem Leszkiem Millerem na pokładzie. W marcu ubiegłego roku Wojskowy Sąd Okręgowy uniewinnił Miłosza, uznając, że był to wypadek, za który nikt nie ponosi odpowiedzialności. Prokuratura złożyła wówczas apelację.
Prokuratura zarzuca Miłoszowi umyślne sprowadzenie niebezpieczeństwa katastrofy - przez to, że nie włączył instalacji przeciwoblodzeniowej w trybie ręcznym - i nieumyślne spowodowanie wypadku. Zdaniem prokuratury, Miłosz zlekceważył zasady bezpieczeństwa nie zapoznając się z informacją o grożących oblodzeniem temperaturach na trasie przelotu.
Śmigłowiec Mi-8 z 36. Specjalnego Pułku Lotnictwa Transportowego rozbił się 4 grudnia 2003 r., gdy wyłączyły się oba silniki. Dowódca załogi Marek Miłosz, wtedy w stopniu majora, zdołał awaryjnie wylądować, wykorzystując manewr autorotacji.
Miller pretensji nie miał
Wojskowa komisja, która badała wypadek, za najbardziej prawdopodobną przyczynę uznała oblodzenie, wskazując zarazem, że załoga nie miała danych, które by na nie wskazywały. Do podobnych wniosków doszli specjaliści cywilni, którzy mieli też wątpliwości, czy instalacja przeciwoblodzeniowa w ogóle była sprawna.
W wypadku nikt nie zginął. Oprócz Millera, który doznał urazu kręgosłupa, ucierpieli szefowa jego gabinetu politycznego Aleksandra Jakubowska, dwoje pracowników Centrum Informacyjnego Rządu, lekarz, pięciu oficerów BOR, trzech pilotów i stewardesa. Poszkodowani nie zgłaszali do Miłosza pretensji, Miller wielokrotnie deklarował, że poleciałby z nim ponownie. Proces rozpoczął się w marcu 2007.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: Archiwum TVN24