Rośnie liczna zagrożeń w cyberprzestrzeni - ostrzega ABW. W ubiegłym roku odnotowano 28 tys. alarmów, a ofiarami hakerów padły witryny m. in. sądów rejonowych, Ministerstwa Spraw Zagranicznych, Ministerstwa Obrony Narodowej czy Centralnej Komisji Egzaminacyjnej. Wyniki raportu Rządowego Zespołu Reagowania na Incydenty Komputerowe publikuje wtorkowa "Rzeczpospolita".
Według ekspertów Zespołu, najczęstszym przestępstwem popełnianym przez hakerów jest podmienianie oryginalnej strony na te opracowane przez cyberprzestępców. Niestety, nawet jeśli wiadomo kto stał za atakiem, służby mają związane ręce. Tak było np. w przypadku włamania na stronę CKE. - Instytucja nie była zainteresowana ściganiem sprawcy - mówi wiceszef ABW płk Paweł Białek. Podkreśla, że ABW wnioskuje, aby ataki na strony rządowe były ścigane z urzędu.
Dziury w systemie
W 2010 roku przebadano 93 witryny internetowe, należące do ponad 60 instytucji rządowych. Za najgorzej zabezpieczone uznano strony internetowe m. in. Rządowego Centrum Legislacji i Izby Skarbowej w Krakowie. Najlepiej oceniono strony m. in. Prokuratury Okręgowej w Bydgoszczy i Centrum Obsługi Kancelarii Premiera.
Coraz częściej poza klasycznymi włamaniami na strony internetowe zdarzają się ataki bardziej zaawansowane. Jak pisze gazeta, przykładem takiego ataku jest sprawa jednego z urzędów miast. Hakerzy zdobyli hasła do systemu, który był słabo chroniony i wydzwonili 60 tys. zł na koszt urzędu.
Obce serwery
Według ekspertów ABW ataki cyberprzestępców na strony polskich urzędów dokonywane były najczęściej z serwerów w USA, Chinach i Japonii. W sumie w 2010 roku Agencja odnotowała 621 zgłoszeń o zagrożeniach w sieci. Faktycznymi atakami okazało się 155 z nich. Monitorujący rządowe strony internetowe system Arakis zanotował w ubiegłym roku 28 tys. alarmów. To dwa razy więcej niż w 2009 roku.
Źródło: Rzeczpospolita
Źródło zdjęcia głównego: sxc.hu