Dziś pewna jest tylko jedna dymisja - ministra Tomasza Arabskiego. Szef kancelarii premiera odchodzi, bo ma zostać ambasadorem w Hiszpanii. Arabski to jeden z najbliższych i najbardziej zaufanych ludzi Tuska, choć stojący w medialnym cieniu. Cieniem na ministrze położyły się za to zarzuty związane z organizacją tragicznego lotu do Smoleńska. Polityczne zarzuty, za którymi dziś idzie jednak pytanie o to, czy Arabski powinien zostać ambasadorem?
Jeden z najbliższych współpracowników Donalda Tuska przestaje pełnić funkcje w rządzie. Zaczyna się pakować przed wyjadem na placówkę dyplomatyczną w Madrycie.
Smoleńsk
Polityczne zarzuty związane ze sprawą tragicznego lotu do Smoleńska od ponad dwóch lat kładą się cieniem na karierze Tomasza Arabskiego. Odpowiedział na te zarzuty tylko dwa razy - w jednym z wywiadów prasowych i w TVN24 rok po katastrofie.
- To jest tak absurdalne, że z drugiej strony ciężko na to reagować, ale, niestety, jest część ludzi, którzy żywią się tego typu emocją - mówił Arabski w czerwcu 2011 roku.
O wyjazd na placówkę dyplomatyczną Arabski miał się starać, od kiedy wiadomo było, że z Madrytu do Waszyngtonu przenosi się Ryszard Schnepf. Już kilka miesięcy temu miał zacząć przekonywać podobno początkowo niechętnego temu pomysłowi Donalda Tuska.
Organizator
Tomasz Arabski zaczynał jako reporter w Radiu Plus. Potem był jego dyrektorem programowym. Potem kierował "Dziennikiem Bałtyckim", trafił do zarządu Radia Gdańsk i pracował w Radiu ZET.
Nawet wśród krytyków trudno dziś znaleźć takich, którzy o Arabskim mówią otwarcie źle. Z czasów dziennikarskich najczęściej powtarzane jest wspomnienie dobrego reportera i sprawnego menedżera. Dziś jako urzędnik Arabski ma opinię świetnego organizatora.
Autor: mn\mtom / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24 | TVN24