Ponad 600 incydentów na tle rasistowskim i ksenofobicznym, aktów dyskryminacji oraz przestępstw popełnionych na tym tle odnotowało w "Brunatnej Księdze 2011-12" stowarzyszenie "Nigdy Więcej". Aktów agresji w ostatnich latach przybywa - informuje stowarzyszenie.
W zestawieniu zaprezentowano łącznie ponad 600 przypadków profanacji cmentarzy żydowskich, zastraszania, pobić, publicznego wzywania do nienawiści na tle rasowym i etnicznym - na stadionach, na ulicach miast, w czasie audycji polityków w mediach, na demonstracjach.
Szeroko opisano przebieg Marszów Niepodległości 11 listopada 2011 r. i rok później, relacjonując incydenty do jakich doszło w ich trakcie.
- W sierpniu 2011 roku w Łodzi zostali pobici studenci z Kamerunu. Jednego z nich uderzono potłuczoną butelką w oko. W październiku 2011 roku w Lublinie sprofanowano cmentarz żydowski. Na pamiątkowym obelisku zostały umieszczone symbole swastyk oraz napisy "Je...ć naród wybrany" i "Do gazu". W maju 2012 roku w Siemianowicach Śląskich grupa nazi-skinów zaatakowała Romkę z dziećmi. Wyzywali ją też: "Czarna k…wa" i "Bambus". W październiku 2012 roku we Wrocławiu uczestnicy manifestacji zorganizowanej przez Narodowe Odrodzenie Polski i pseudokibice Śląska Wrocław obrzucili kamieniami Marsz Równości. Skandowali: "Znajdzie się kij na pedalski ryj" i "Wolna Polska bez pedałów" - opisują autorzy "Brunatnej Księgi 2011-12"
W ocenie współautora ponad dwustustronicowej publikacji Marcina Kornaka, prezesa stowarzyszenia "Nigdy Więcej", w ostatnich latach na terenie całego kraju więcej jest aktów agresji i przemocy ze strony skrajnych nacjonalistów, a szczególnie zdarzeń rasistowskich i antysemickich.
"Walka z ksenofobią coraz trudniejsza"
Proszony o ocenę publikacji psycholog społeczny prof. Janusz Czapiński powiedział, że wzrost liczby aktów agresji to trend, który obejmuje niemal całą Europę, bo rosną nastroje ksenofobiczne i nacjonalistyczne. - Sądzę, że ten trend szybko nie wygaśnie. Jeśli na to nałożyłby się jeszcze kryzys ekonomiczny, to przypuszczalnie w kolejnej edycji "Brunatnej Księgi" podobnych zdarzeń, ataków na tle etnicznym i narodowościowym byłoby jeszcze więcej - powiedział Czapiński.
Jak zauważył, w elitach politycznych i opiniotwórczych jest spory "segment", który sprzyja piętnowanym w raporcie działaniom, lub nawet do nich zachęca. - Jeśli nie chcemy zmieniać prawa w części dotyczącej dyskryminacji, to niewiele da się zrobić. Można oczywiście skrupulatniej korzystać z istniejących instrumentów prawnych do bardziej zdecydowanego ścigania otwartych aktów agresji, ale nie ze wszystkim wymiar sprawiedliwości i władze mogą sobie poradzić - ocenił, przypominając sprawę internetowej strony "Krew i honor", zawierającą "listę wrogów białej rasy".
Strony nie udało się polskim władzom zamknąć, bo serwery portalu są nie w Polsce, a w USA.
- W dobie rozwoju mediów elektronicznych walka z tego rodzaju przejawami ksenofobii będzie coraz trudniejsza. Można oczywiście pociągać do odpowiedzialności oficjalnie ukazujące się tytuły prasowe - gdy pojawiają się w nich wyraźne zachęty do dyskryminowania tzw. obcych. Ale to też delikatna sprawa, bo łatwo o posądzenie o cenzurę i ograniczanie wolności słowa - zauważył Czapiński. Pytany o zadanie dla polityków w tej rzeczywistości Czapiński powiedział, że politycy mogą uderzyć się w swoje piersi - zwłaszcza ci, którzy nie stronią od apeli zachęcających do niechęci wobec obcych.
- Może na początek powinni wyciszyć swe apele, bo burzą pewien mit społeczny i w złym świetle stawiają Polskę. Pod tym względzie nasz kraj nie ma zbyt wysokiej pozycji na świecie. Dobrze by było, żeby nie dokładali do tego swego kamyczka - powiedział. Stowarzyszenie "Nigdy Więcej" od 1996 r. prowadzi monitoring takich zdarzeń przy pomocy sieci współpracowników-korespondentów oraz organizacji zajmujących się mniejszościami.
Wyniki ich pracy publikowane są w "Brunatnych Księgach". Najnowsza, dotycząca incydentów z lat 2011-12, właśnie została wydana.
Autor: MAC/tr / Źródło: PAP, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24