Kilkadziesiąt osób znów demonstrowało dziś pod gdańskim aresztem śledczym, domagając się wypuszczenia Klaudiusza Wesołka. Mężczyzna dwa lata temu pikietował podczas obrad Rady Miasta Sopotu. Sąd skazał go za zakłócanie spokoju. Wesołek nie zgłosił się do odbycia kary, więc trafił do aresztu. Według demonstrantów stało się to "bez powodu", a wyrok został wydany "bezpodstawnie".
Gdy na miejsce demonstracji przyjechała policja, okazało się, że nie została ona zgłoszona w urzędzie miasta. – To najprawdopodobniej nielegalne zgromadzenie – mówił Sylwester Miszczak z gdańskiej policji.
Funkcjonariusz zapowiedział, że protestujący zostaną spisani, a policja będzie ustalała organizatora protestu. – Będzie wezwany do komisariatu, by złożyć wyjaśnienia – dodaje Miszczak tłumacząc, że jeśli demonstracja zostanie uznana za nielegalne zgromadzenie, to będzie zgłoszony wniosek o ukaranie organizatora. Jeśli okaże się, że jest to pikieta, to sprawa zakończy się na obecnym etapie.
"Jesteśmy przyjaciółmi Klaudiusza"
Demonstranci mówią, że ich zgromadzenie jest spontaniczne i dlatego nie można było wyznaczyć organizatora, który miałby zgłosić pikietę w urzędzie miasta. – Jesteśmy przyjaciółmi Klaudiusza. Został niesłusznie wyciągnięty z mieszkania przez policję i osadzony w areszcie bez żadnego powodu, ponieważ wyrok który został wydany, został wydany bezpodstawnie – stwierdziła Agnieszka Orlicz, blogerka portalu "Nowy Ekran". Dodała, że Obywatelska Grupa Sprzeciwu złożyła pismo do terenowego Rzecznika Praw Obywatelskich o kasację wyroku.
Kobieta poinformowała też, że sprawa została zgłoszona przez posła PiS – Stanisława Piętę – Rzecznikowi Praw Obywatelskich. – Czekamy teraz na działania – powiedziała Orlicz.
"Za wszelką cenę dotrzeć do akt"
To już druga pikieta w obronie Klaudiusza Wesołka. Ostatnia odbyła się w piątek. Uczestniczyli w niej członkowie stowarzyszenia "Solidarni 2010", środowisko "Gazety Polskiej" oraz Prawa i Sprawiedliwości m.in. Andrzej Jaworski i Zbigniew Kozak.
Tego drugiego we wtorek zabrakło. – W tym momencie poseł Kozak interweniuje w sądzie rejonowym w Sopocie. Stara się za wszelką cenę dotrzeć do akt i pobrać potrzebne dokumenty. Niezbędne, by przeprowadzić kolejne interwencje na szczeblu parlamentu – tłumaczy obecny na demonstracji Andrzej Smolarski z "Porozumienia Rawskiego".
Mówi, że demonstranci liczą na to, że przez te protesty sprawa zostanie nagłośniona i dzięki temu szybciej się wyjaśni. Zdaniem Smolarskiego nie ma nic sprzecznego w tym, że Wesołek nie zgłosił się do wykonania kary jaką zasądził mu sąd. – Normalnie myślący człowiek, będąc niewinnym, trudno żeby swoim zachowaniem i zgłoszeniem się do wykonania jakiejkolwiek kary to bezprawie legitymizował – stwierdza Smolarski.
Tańczyli i śpiewali na obradach Rady
Klaudiusz Wesołek był jednym z uczestników happeningu, zorganizowanego dwa lata temu podczas obrad Rady Miasta Sopotu, gdy ta zajmowała się sprawą obwinianego o korupcję prezydenta Jacka Karnowskiego. Na sali pojawiła się grupa ludzi przebranych za piratów. Tańcząc i śpiewając wręczyli prezydentowi papugę, która symbolizować miała adwokata. Manifestanci stwierdzili, że obrońca przyda się Jackowi Karnowskiemu na sali sądowej. Swoje przebrania tłumaczyli natomiast tym, że "Karnowski jest największym piratem morskim".
Wesołek został skazany za zakłócenie spokoju i porządku na karę miesiąca ograniczenia wolności. - Jest to wyrok nakazowy Sądu Rejonowego w Sopocie z 17 grudnia 2009 r., który w miejsce kary ograniczenia wolności orzekł zastępczą karę 15 dni aresztu. Klaudiusz W., mimo, że osobiście odbierał korespondencję, nie wykonał orzeczonej kary ograniczenia wolności, nie stawił się do kuratora, aby wyjaśnić przyczynę braku realizacji nieodpłatnej kontrolowanej pracy w ramach orzeczonej kary. Dlatego sąd wystawił nakaz doprowadzenia Klaudiusza W. do aresztu - tłumaczył sędzia Tomasz Adamski, rzecznik prasowy Sądu Okręgowego w Gdańsku.
Nie pierwszy raz
To nie pierwszy raz, kiedy Wesołek trafił do aresztu. W 2003 roku przysłał on do do Instytutu Pamięci Narodowej list, w którym nazwał prokuratora Instytutu "esbecką szują i komunistyczną gnidą, która przyszła do IPN chronić kolesi". Pismo Wesołek napisał po tym, jak w gdańskim oddziale IPN obejrzał dokumenty, jakie na jego temat gromadziła Służba Bezpieczeństwa.
Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24