Co roku na leki refundowane Narodowy Fundusz Zdrowia wydaje ponad osiem miliardów złotych. Często na te najdroższe, dla najpoważniej chorych. Na horyzoncie rysuje się jednak bunt lekarzy. Mogą przestać wypisywać na nie recepty, bo za najdrobniejszy błąd, wcale nie medyczny, grożą poważne kary finansowe.
Chodzi zwykle o ubezpieczenie pacjenta, a w zasadzie jego brak. Lekarze często nie mogą sprawdzić, czy chory rzeczywiście je posiada. - Naprawdę nie ma takiej możliwości. Jeżeli pacjent przychodzi ciężko chory, nie jesteśmy tego w stanie absolutnie sprawdzić - mówi lekarz rodzinny z Łodzi, Anna Korneta-Żołek.
Od nowego roku, jeżeli do gabinetu zgłosi się nieubezpieczony pacjent i dostanie receptę na lek refundowany, to lekarz będzie musiał ponieść karę finansową. Dlatego samorząd lekarski wezwał lekarzy, aby od stycznia przestali wypisywać recepty.
Osiem tysięcy
- 46. artykuł nowej ustawy refundacyjnej przewiduje, że lekarz zostanie ukarany nie tylko gdy okaże się, że pacjent był nieubezpiecznony, ale także wtedy, kiedy wypisanie leków "nie będzie udokumentowane względami medycznymi" - tłumaczy Wiesław Latuszek-Łukasiewicz z portalu "Medycyna Praktyczna".
Oznacza to, że lekarz nie będzie mógł wypisać choremu leku, jeżeli nie będzie miał dowodów - na przykład w postaci badań, że dany lek jest mu potrzebny.
W internecie już osiem tysięcy lekarzy zadeklarowało, że protest poprze. Akcję popiera też Porozumienie Zielonogórskie.
Źródło: Fakty TVN
Źródło zdjęcia głównego: Fakty TVN