- Żaden z członków załogi pociągów, które brały udział w katastrofie pod Szczekocinami nie był pod wpływem alkoholu - poinformował w TVN24 prokurator Tomasz Ozimek z Prokuratury w Częstochowie.
Takie wnioski śledczy przedstawili na podstawie protokołów z sekcji zwłok ofiar katastrofy, do których dołączono opinię z badań toksykologicznych.
Ozimek powiedział też, że dyżurny ruchu z posterunku w Starzynach Andrzeja N. nadal przebywa na obserwacji psychiatrycznej. Zakończy się ona 30 kwietnia. - Jego stan zdrowia nadal nie pozwala na przesłuchanie - podkreślił prokurator.
Szukają świadków
Prokuratorzy poszukują też pasażerów pociągów uczestniczących w katastrofie. Chcą przesłuchać wszystkie osoby uczestniczące w katastrofie. W tym celu śledczy opublikowali w ogólnopolskich mediach ogłoszenie o prowadzonym śledztwie, w którym informuje, że wszystkie osoby, podróżujące uczestniczącymi w katastrofie pociągami, są pokrzywdzonymi w sprawie.
Tych spośród podróżnych, którzy dotychczas nie zostali przesłuchani w charakterze świadków, śledczy proszą o kontakt, aby ustalić termin i miejsce przeprowadzenia tej czynności.
Zderzenie czołowe
3 marca wieczorem w pobliżu Szczekocin k. Zawiercia - na zjeździe z Centralnej Magistrali Kolejowej w kierunku Krakowa - zderzyły się czołowo pociągi TLK "Brzechwa" z Przemyśla do Warszawy Wschodniej i Interregio "Jan Matejko" relacji Warszawa Wsch. - Kraków Główny. Pociąg Warszawa-Kraków wjechał na tor, po którym z naprzeciwka jechał pociąg Przemyśl-Warszawa.
W wyniku katastrofy zginęło 16 osób - 11 podróżnych i pięciu pracowników kolei, a ponad 50 zostało rannych. W miesiąc po katastrofie w szpitalach pozostaje pięć osób. Według śledczych Andrzej N., pełniąc obowiązki dyżurnego ruchu, doprowadził do skierowania jednego z pociągów na niewłaściwy tor, co spowodowało czołowe zderzenie z drugim składem.
Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24