Prokuratura Rejonowa Warszawa-Śródmieście wszczęła postępowanie sprawdzające, czy doszło do przestępstwa przy wyborach prezydenckich. W komisji w Brukseli do urny wrzucono 98 kart do głosowania więcej niż ich wydano.
- Prokurator wystąpi do Państwowej Komisji Wyborczej o wszelkie materiały tej sprawy. Potem zapewne podejmiemy śledztwo - powiedział szef warszawskiej prokuratury Robert Myśliński. - Postępowanie sprawdzające poprzedza formalną decyzję prokuratury, czy wszcząć śledztwo, czy też odmówić tego - na co prokuratura ma 30 dni - dodał.
Na obecnym etapie prokurator nie chciał się wypowiadać, czy doszło do omyłki, czy też do któregoś z przestępstw przeciw wyborom.
Przestępstwo z kodeksu karnego
Postępowanie wszczęto na razie na podstawie art. 248 kodeksu karnego. Przewiduje on karę do trzech lat pozbawienia wolności dla tego, kto w związku z wyborami: sporządza listę kandydujących lub głosujących z pominięciem uprawnionych lub wpisaniem nieuprawnionych; używa podstępu celem nieprawidłowego sporządzenia listy kandydujących lub głosujących, protokołów lub innych dokumentów; niszczy, uszkadza, ukrywa, przerabia lub podrabia protokoły lub inne dokumenty; dopuszcza się nadużycia lub dopuszcza do nadużycia przy przyjmowaniu lub obliczaniu głosów; odstępuje innej osobie przed zakończeniem głosowania niewykorzystaną kartę do głosowania lub pozyskuje ją od innej osoby - w celu wykorzystania w głosowaniu; dopuszcza się nadużycia w sporządzaniu list z podpisami obywateli zgłaszających kandydatów.
Wybory na nowo?
Według PKW, w komisji wyborczej, która mieściła się w polskiej ambasadzie w Brukseli, w trakcie I tury wyborów prezydenckich 20 czerwca wydano 3970 kart do głosowania, a z urny wyjęto ich 4068. W tej komisji wygrał kandydat PO Bronisław Komorowski, który otrzymał 2389 głosów, drugi był kandydat PiS Jarosław Kaczyński z 1052 głosami.
Według sekretarza Państwowej Komisji Wyborczej Kazimierza Czaplickiego w takiej sytuacji przepisy nie przewidują możliwości unieważnienia wyników głosowania. Jak dodaje Czaplicki po II turze wyborów będzie można złożyć do Sądu Najwyższego protest wyborczy w tej sprawie. Nie wykluczył, że zrobi to sama PKW.
Protest wyborczy może być wniesiony do Sądu Najwyższego nie później niż w ciągu trzech dni od dnia podania wyników wyborów do wiadomości publicznej przez PKW. Powodem może być naruszenie przepisów ustawy albo dopuszczenie się przestępstwa przeciwko wyborom, jeżeli to naruszenie lub przestępstwo miało wpływ na wynik wyborów.
Gdyby SN unieważnił wybory prezydenckie, cała procedura wyborcza musiałaby być powtórzona od początku, bo nie ma możliwości unieważnienia wyborów "częściowo" np. tylko w jednym obwodzie.
Źródło: PAP, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24