Według prezydenta nie da się pogodzić wyborów parlamentarnych z polską prezydencją w Unii. - Wybory w 2011 to nie jest nowy pomysł. Chcę wiedzieć na ile rządząca partia wysuwa go na poważnie - mówił podczas krótkiej konferencji prasowej w Ostrowie Wielkopolskim prezydent Lech Kaczyński.
- Wcześniej słyszałem z "miarodajnych ust", że wybory na jesieni 2011 roku, to nie jest problem. Miesiąc później słyszę o innej koncepcji, która w zasadzie wydaje mi się rozsądna. A więc nie wiem, a chciałbym wiedzieć - mówił prezydent.
"Nie jestem w stanie wypowiedzieć się w imieniu PiS"
L. Kaczyński podkreślił, że prezydent może zarządzić wcześniejsze wybory, ale tylko wtedy, gdy zachodzą konstytucyjne przesłanki - nieuchwalenie budżetu w odpowiednim terminie oraz niepowołanie rządu w tzw. trzeciej próbie.
- W tej chwili nic nie wskazuje, żeby miało dojść do tego rodzaju sytuacji. A samorozwiązanie Sejmu wymaga porozumienia między dwoma największymi partiami. Nie jestem w stanie wypowiedzieć się w imieniu PiS - mówił prezydent.
Połączenie obowiązków premiera i przewodnictwa w Unii nie jest możliwe
Jego zdaniem wcześniejsze wybory, to interesujący pomysł, ponieważ - jak ocenił - trudno jest pogodzić prezydencję w UE z wyborami. Za przykład prezydentowi posłużył Mirek Topolanek, który jako premier Czech, sprawuje obecnie przewodnictwo w Unii Europejskiej.
- Topolanek musiał w ostatnich dniach odbyć wiele podróży m.in. do Kijowa, Moskwy, Brukseli. - Wyobraźmy sobie, że premier prowadzi kampanię wyborczą, ale jednocześnie ma takie obowiązki, o których mówiłem. Czy jedno z drugim jest połączalne? Nie - stwierdził prezydent.
Zdaniem L. Kaczyńskiego, jedynym przeciwwskazaniem dla wcześniejszych wyborów jest reguła, że wybory do Sejmu powinny się odbywać co cztery lata.
Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24/PAP