Brat cioteczny prezydenta Jan Maria Tomaszewski znalazł zatrudnienie w firmach rządzonych przez ludzi braci Kaczyńskich. Mało znany plastyk miał trzy etaty. - Nie sądzę, żeby prezydent Kaczyński miał cokolwiek wspólnego z zatrudnianiem rodziny - zapewniał w TVN24 prezydencki minister Paweł Wypych.
Według ministra, wiązanie przebiegu pracy zawodowej Tomaszewskiego, którą opisał „Dziennik Gazeta Prawna” z prezydentem Lechem Kaczyńskim i podkreślanie ich związków rodzinnych ma tylko zachęcić do przeczytania artykułu.
- To sprawa Jana Marii Tomaszewskiego. Nie przypuszczam, żeby pan prezydent miał cokolwiek wspólnego z tym zatrudnianiem – powiedział Wypych, choć jak zaznaczył, „każdy ma rodzinę”.
- To także pytanie do szefów firm, co skłoniło ich do zatrudniania. Może chęć wykorzystania talentów tego pana jako artysty, jako architekta - stwierdził prezydencki minister.
Rzeczywiście Tomaszewski miał fantazję. W warszawskich wodociągach chciał budować kurtynę wodną do widowisk światło-dźwięk, w Orlenie - wyświetlać reklamy na chmurach. Nie wiadomo, co robił w TVP, ale za pracę na trzech etatach brał 30 tys. zł. A teraz płaci mu ZUS.
Miał promować kanalizację
Jest (Tomaszewski - red.) z wykształcenia architektem lub historykiem sztuki, posiada doświadczenie konserwatora. Do spółki zgłosił się z koncepcjami ciekawych projektów związanych z promocją firmy Stanisław Bortkiewicz, były szef warszawskich wodociągów
Jak to się stało, że Tomaszewski był aż tak rozchwytywany? W kwietniu 2006 r. w warszawskich wodociągach (zarabiał tam 5-6 tysięcy brutto) zatrudnił go związany z PiS Stanisław Bortkiewicz (prasa nazywała go "supermenem Kaczyńskich").
Bortkiewicz uznał, że Tomaszewski jak nikt inny wypromuje miejską kanalizację. - Jest z wykształcenia architektem lub historykiem sztuki, posiada doświadczenie konserwatora. Do spółki zgłosił się z koncepcjami ciekawych projektów związanych z promocją firmy - przypomina sobie Bortkiewicz w rozmowie z gazetą, dziś były już prezes.
Jednak koncepcje Tomaszewskiego (m.in. kurtyna wodna do widowisk światło-dźwięk, przeszklone windy i taras widokowy) nie wypaliły.
Brał pieniądze, nie pojawiał się w pracy?
Kiedy prezesem TVP został Andrzej Urbański, były szef kancelarii prezydenta Kaczyńskiego, Tomaszewski dostał etat w dziale kadr TVP. Pensja: 8 tysięcy brutto plus premia motywacyjna.
Czym się zajmował? - Próbowaliśmy to ustalić. Prawdopodobnie niczym. Wszyscy myśleli, że zatrudniliśmy Jana Tomaszewskiego, słynnego bramkarza - mówi pracownik wydziału kadr telewizji.
Od grudnia 2008 r. do stycznia 2009 r. TVP kontrolowała Państwowa Inspekcja Pracy. Raport PIP rzuca światło na to, jak pracował Tomaszewski. Okazuje się, że umowę na czas nieokreślony dostał tuż przed odwołaniem Urbańskiego. Brat cioteczny prezydenta nie miał wyznaczonych obowiązków i prawdopodobnie w ogóle nie pojawiał się w pracy - wynika z dokumentów PIP.
Dokładnie 19 grudnia 2008, gdy Urbański został zawieszony na stanowisku prezesa TVP, Tomaszewski się rozchorował. Na zwolnieniu lekarskim był 182 dni. Nadal jest pracownikiem telewizji publicznej. Do grudnia będzie pobierał z ZUS świadczenie rehabilitacyjne, które wynosi 90 procent pensji.
Z etatu na zwolnienie
Kuzyn Kaczyńskich trafił też do Orlenu. Zatrudnił go tam Piotr Kownacki - znajomy prezydenta, późniejszy szef jego kancelarii. - Kownacki dostał telefon z Pałacu Prezydenta, że ma zatrudnić Tomaszewskiego, ale nie dawać mu oprócz pensji żadnego budżetu, żadnych pieniędzy, którymi mógłby dysponować - mówi jeden z byłych pracowników Orlenu.
Kuzyn został doradcą prezesa, z pensją około 18 tysięcy złotych brutto. W grudniu ubiegłego roku, w czasach rządów obecnego prezesa Jacka Krawca kuzyn prezydenta poszedł na długotrwałe zwolnienie. Formalnie wciąż jest pracownikiem Orlenu. Pieniądze z ZUS (świadczenie rehabilitacyjne, czyli znów 90 procent pensji) będzie pobierał do końca roku. Świadczenia z dwóch miejsc pracy kumulują się, więc będąc na zwolnieniu, zarabia ponad 21 tysięcy złotych brutto.
Dziennikarze chcieli porozmawiać z samym Tomaszewskim. Nie udało im się jednak spotkać z bohaterem artykułu. Przez telefon usłyszeli m.in., "jest w stresie"" i wyjeżdża na urlop do Austrii.
Źródło: TVN24, "Dziennik Gazeta Prawna"
Źródło zdjęcia głównego: TVN24/PAP