Donald Tusk nie stanie do walki o fotel prezydenta. Tę, mimo wszystko niespodziewaną, decyzję szef rządu ogłosił właśnie podczas wystąpienia na Giełdzie. - Zbyt dużo przygotowaliśmy projektów, za bardzo cenię skuteczność instrumentów politycznych, które także dzięki Platformie udało się zbudować, żeby narażać to na szwank - tłumaczył powody takiego kroku. Kto będzie zatem kandydatem PO w wyborach? Premier tego nie ujawnił. Karuzela nazwisk właśnie rusza.
Donald Tusk, przemawiając na Giełdzie Papierów Wartościowych, podkreślił, że jej podjęcie było jedynym możliwym krokiem. - Muszę trwać na tym stanowisku. Chcę, aby rząd pod moim kierownictwem ciężko i skutecznie pracował w czasie obu kampanii (wyborczych) - podkreślał.
"Muszę trwać na tym stanowisku"
Chwilę wcześniej zaznaczył, "tych najbliższych kilkanaście miesięcy wymaga stabilności rządu", który "musi być jak skała". - Wydaje się rzeczą oczywistą, że więcej dobrych rzeczy, trudnych zadań zrealizuję mając w ręku instrumenty rządzenia, a nie mieszkając w pałacu. (...) Nie chcę uczestniczyć w wyścigu, którego celem jest pałac i zaszczyt - dodawał.
Co zatem jest celem szefa rządu? "Cywilizacyjne i gospodarcze zwycięstwo" Polski w trudnych ekonomicznie dla świata czasach. Pod koniec swojego oświadczenia premier poprosił o "zrozumienie i zaufanie" do jego decyzji. - Muszę trwać na tym stanowisku. Dokonałem wyboru. (...) Potrzebuję skuteczności i siły żeby przeprowadzić do końca te ambitne dla Polski plany - mówił Tusk.
Podsumowując stwierdził, że swój krok uważa za realizację "scenariusza dobrego dla wszystkich". - Niektórzy sądzą, że żegnam się z istotnym marzeniem. Dla mnie naprawdę największym marzeniem jest to, żebyśmy osiągnęli sukces na wiele, wiele lat. Będę miał wtedy osobistą satysfakcję - podkreślił.
Kto najlepszy?
Jeszcze przed godziną 11, kiedy szef rządu zaczął przemawiać, Jarosław Gowin oceniał w RMF FM, że gdyby Tusk rzeczywiście "zrezygnował z aspiracji prezydenckich, to byłoby to miarą jego wielkości". Poseł dodał, że jego zdaniem w takiej sytuacji PO powinna do wyborów wystawić Radosława Sikorskiego, a nie typowanego przez wielu Bronisława Komorowskiego.
On sam rano na antenie TVN24 zaznaczał, że najlepiej byłoby jednak, gdyby Tusk zdecydował się kandydować. - Byłoby to gwarancją politycznego sukcesu - ocenił. Czy taki sukces zapewni kandydat Komorowski?
Jedno jest pewne - wystąpieniem na giełdzie premier uruchomił nową giełdową sesję: nazwisk polityków, którzy w zwolnione przez niego miejsce staną do wyborów jako kandydaci Platformy Obywatelskiej. Donald Tusk nie ujawnił, kto tym kandydatem będzie.
- Platforma Obywatelska powinna w tej kampanii politycznej ochronić rząd przed wstrząsami typowymi dla każdej kampanii, ale jednocześnie wystawić kandydata, który wygra te wybory prezydenckie. Jeśli tak zechcą Polacy. (...) Wskażemy kandydata, który wykona zadanie pierwsze, a ja w ciągu tych dwóch lat chcę wykonać zadanie w mojej ocenie jeszcze ważniejsze z punktu widzenia Polaków - oświadczył.
Według jesiennego sondażu zleconego przez Platformę, który miał pokazać szanse potencjalnych kandydatów partii w starciu z Lechem Kaczyńskim na niemal taki sam dobry wynik jak Tusk mógłby liczyć Radosław Sikorski. Obecny szef MSZ wygrałby w drugiej turze, a w pierwszej miałby poparcie podobne do poparcia szefa PO (około 30 procent). Komorowski i Hanna Gronkiewicz-Waltz w tym sondażu też wygrywali z Lechem Kaczyńskim w drugiej turze, ale niewielką przewagą.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24/fot.PAP