W prawie międzynarodowym nie istnieje pojęcie "zawieszenia" procesu ratyfikacji - mówi w rozmowie z tvn24.pl prawnik, ekspert prawa międzynarodowego Piotr Schramm. Jego zdaniem, premier Donald Tusk użył zwrotu tylko dlatego, by wzmocnić swój komunikat i sprawić, żeby zapadł on w pamięć.
W piątek szef rządu zapowiedział, że podjął "decyzję o zawieszeniu procesu ratyfikacji ACTA". Jak wyjaśnił, powodem tej decyzji jest konieczność szerokich konsultacji i starannej analizy umowy. (CZYTAJ WIĘCEJ)
Prawnik Piotr Schramm twierdzi, że "zawieszenie" ratyfikacji oznacza tyle, co niewszczynanie procedury ratyfikacyjnej przez Polskę. - Nie ma konieczności wydawania szczególnych aktów prawnych, by zatrzymywały czy zawieszały proces ratyfikacyjny - wyjaśnił.
Zwrot, który "wywołuje większy efekt"
Słowo "zawieszenie" - jak zauważył Schramm - wywołuje większy efekt, niż powiedzenie, że ratyfikacja nastąpi po "uchyleniu wątpliwości".
(Sformułowanie) użyte tylko dlatego, żeby wzmorzyć ten komunikat, by był komunikatem nośnym, który zapada w pamięć. prawnbik Piotr Schramm
Uważa on również, że Polska, ani żaden inny kraj-sygnatariusz ACTA nie ma obowiązku wszczynania procedury ratyfikacyjnej. - Nie jest tak, że w momencie, kiedy porozumienie ACTA zostało podpisane 26 stycznia, w ślad za tym natychmiast powinniśmy wszcząć procedurę - zaznaczył w rozmowie z tvn24.pl.
Po co podpisano ACTA 26 stycznia?
Dlaczego więc rząd zdecydował się podpisać ACTA 26 stycznia. Zdaniem prawnika działanie to miało bardziej "wymiar relacyjno-dyplomatyczny", niż było koniecznością.
Umowa zakłada bowiem, że można ją przyjąć do 1 maja 2013 roku. - Wcześniej nastąpiło uzgodnienie tego terminu, a dopiero potem okazało się, że brak pewnych konsultacji ze środowiskami internetowymi spowodował duże niezadowolenie społeczne. Myślę, że przedstawiciele administracji rządowej nie spodziewali się protestów - mówił Schramm.
"Zawieszenie" może nic nie dać?
Tusk zapowiedział również, że proces ratyfikacji "na pewno nie zostanie wznowiony do końca 2012 roku". Tyle że - jak przekonuje Schramm - jeśli nawet Polska nie ratyfikuje ACTA, a zrobi to Parlament Europejski (głosowanie planowane jest na połowę tego roku), wtedy i tak umowa będzie nas obowiązywać. - Niezależnie od tego, czy ratyfikujemy, czy premier wstrzyma procedurę czy też nie, może się okazać, że to porozumienie wejdzie w życie - stwierdził prawnik.
Z kolei - jak tłumaczy - jeśli Unia Europejska nie ratyfikuje ACTA, a zrobi to co najmniej sześć krajów członkowskich, wtedy porozumienie i tak będzie w nich obowiązywać.
Natomiast Komisja Europejska wyjaśnia, że w praktyce, by międzynarodowa umowa ACTA o zwalczaniu podróbek i piractwa weszła w życie w UE, wymagana jest ratyfikacja Parlamentu Europejskiego i wszystkich krajów UE. Tymczasem w PE szykuje się wyrównana walka o głosy.
Procedura ratyfikacji zakłada, że umowę najpierw powinien przyjąć Sejm, następnie prezydent. Jeśli ten ma wątpliwości, co do zgodności umowy z konstytucją, może przekazać ją do Trybunału Konstytucyjnego.
"Nie da się zawiesić ratyfikacji"
Premier nie ma takiej kompetencji, jak zawieszenie ratyfikacji. On nam tylko ogłosił swoją polityczną decyzję: że nie będzie - jak rozumiem - zachęcać posłów PO do głosowania za ACTA w parlamencie. Katarzyna Szymielewicz
- Mnie i Fundację Panoptykon cieszy, że szef rządu potrafi przyznać się do błędu, wycofać z błędnej decyzji i przyznać, że racje przeciwników są słuszne, ale naprawdę nie rozumiem, jakie nowe argumenty pojawiły się w ciągu tygodnia, jaki dzieli nas od podpisania ACTA do dziś - powiedziała z kolei prezes Fundacji Panoptykon Katarzyna Szymielewicz.
Jej zdaniem decyzja premiera jest w mniejszym stopniu triumfem argumentacji prawnej, wysiłków i starań, żeby rządowi pokazać w czym tkwi problem dotyczący ACTA. - To bardziej sukces tych, którzy premiera przycisnęli do ściany, mówiąc, że nie oddadzą na niego głosu w kolejnych wyborach. (...) Chodzi o to, żeby partia utrzymała się u władzy - uznała.
Jak oceniła, istnieje też problem prawny, polegający na tym, że nie da się zawiesić ratyfikacji ACTA. - Premier nie ma takiej kompetencji, jak zawieszenie ratyfikacji. On nam tylko ogłosił swoją polityczną decyzję: że nie będzie - jak rozumiem - zachęcać posłów PO do głosowania za ACTA w parlamencie. To jest jedyne, co premier może w tym momencie zrobić, ponieważ on, jako szef rządu, wskazał na forum międzynarodowym jasno, że zrobi wszystko, aby do ratyfikacji doszło - to bowiem oznacza podpis ACTA. To deklaracja rządu, że będziemy dążyć do ratyfikacji. Moim zdaniem tego nie można odkręcić - tłumaczyła.
Źródło: tvn24.pl, PAP