Znów niespokojnie w Spółdzielczej Kasie Oszczędnościowo-Kredytowej im. Kopernika w Ornontowicach (Śląskie). Szarpanina, zbita szyba i policja - w takiej atmosferze do centrali swojej firmy wrócili pracownicy SKOK-u. Konflikt wybuchł po tym, jak nie uznali oni ustanowionego przez Kasę Krajową SKOK zarządu komisarycznego.
Pracownicy ornontowickiego SKOK-u mają sądowe potwierdzenie, że firmą zarządza poprzedni prezes. Podczas wchodzenia grupy pracowników do siedziby SKOK-u doszło do przepychanek. - Staraliśmy się nie dopuścić do bójek i rzeczywiście do nich nie doszło, nikt nie odniósł obrażeń. W tej chwili legitymujemy uczestników zajścia - relacjonuje sierżant Sebastian Fabiański z policji w Mikołowie. Dodał, że postępowanie będzie powadzone pod kątem zniszczenia mienia.
"Decyzja sądu jest kuriozalna"
Tymczasem zarząd firmy przekonuje o swoich prawach. - Zostaliśmy dziś wpisani do Krajowego Rejestru Sądowego jako prawowity zarząd - twierdzi odwołany w grudniu prezes SKOK Kopernik Antoni Stadnicki. Według niego, mimo że decyzja nie jest prawomocna, to jest wykonalna i odtąd zarządca komisaryczny nie ma prawa kierować firmą.
Tymczasem zarządca komisaryczny Michał Włoszczyk przyznaje, że zapoznał się z wpisem do KRS. - Decyzja sądu jest dość kuriozalna - wynika z niej, że firmą kieruje zarówno poprzedni zarząd, jak i zarządca komisaryczny - uważa. Jak zaznaczył, nie zamierza jednak w najbliższym czasie pojawiać się w pracy. - Z informacji, które mi przekazano wynika, że doszło do aktów wandalizmu i przemocy - argumentuje.
Natomiast rzecznik Kasy Krajowej SKOK Andrzej Dunajski uważa, że "incydentalne" postanowienie sądu nie może zastępować wyroku. Liczy na szybkie wyjaśnienie sytuacji.
Zniknął sprzęt i dokumenty
Stary-nowy prezes Stadnicki mówi, że pierwszą jego decyzją będzie przeprowadzenie inwentaryzacji. W ostatnim czasie na mocy decyzji Kasy Krajowej SKOK wywieziono z Ornontowic część sprzętu, zniknęły też dokumenty - mówią pracownicy.
Zanim Stadnicki ponownie objął władzę, Kasa Krajowa planowała zwolnić około 150 z 450 zatrudnionych w "Koperniku", a część działalności operacyjnej przenieść do Łodzi. Zarządca oferował przeniesienie części miejsc pracy do innych miast. Tłumaczono to koniecznością obniżania kosztów. Związkowcy mówili, że oznaczałoby to de facto likwidację centrali; uważają, że u podstaw takiej decyzji leżała polityka, a nie rachunek ekonomiczny.
- Kiedy mnie odwoływano, mieliśmy 2,7 mln zł zysku, na koniec ubiegłego roku miał on według naszych wyliczeń sięgnąć 4 mln zł - podkreśla Stadnicki.
Nieprawidłowości czy powody polityczne?
Jak informowali przedstawiciele centrali SKOK, decyzja o wprowadzeniu zarządu komisarycznego zapadła po przeprowadzeniu wewnętrznej kontroli przez Kasę Krajową. Według centrali SKOK, kontrola wykazała wiele nieprawidłowości, którymi teraz zajmuje się prokuratura.
Natomiast według załogi protestującej przeciwko zarządowi komisarycznemu i Stadnickiego prawdziwe tło sporu było zupełnie inne. Wszystko zaczęło się jesienią ubiegłego roku, gdy Stadnicki na łamach "Polityki" poparł projekt Platformy Obywatelskiej, przewidujący likwidację Kasy Krajowej i oddanie SKOK-ów pod nadzór bankowy.
- Powszechnie wiadomo, że Kasa Krajowa jest związana z PiS-em, podobnie jak SKOK Stefczyka, który zamierza nas teraz wchłonąć - mówili członkowie powołanych w "Koperniku" związków zawodowych.
Teraz Stadnicki zapewnia, że zwolnień nie będzie. Liczy, że zmiany dotyczące nadzoru nad SKOK-ami wkrótce wejdą w życie.
Ochrona przeciw ochronie
Przeciwnicy polityki zarządcy komisarycznego w ostatnich dniach pikietowali siedzibę firmy, założyli też stronę internetową www.wolnykopernik.pl. Protestowali na niej przeciwko zarządcy i Kasie Krajowej. Na miejscu - w siedzibie SKOK Kopernik - od kilku dni przebywało kilkunastu ochroniarzy z firmy zatrudnionej przez zarządcę. W piątek opuścili siedzibę firmy.
Z zewnątrz lokal obstawiała ochrona innej firmy wynajętej przez dawny zarząd. Przed centralą SKOK Kopernik przebywało też stale od kilkunastu do kilkudziesięciu jej pracowników, którzy - jak mówią - pilnowali, by nikt niczego nie wyniósł z centrali.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: tvn 24