Pracownicy łódzkiej firmy Hanpol Electronics okupują siedzibę firmy, domagając się spotkania z szefem. Ten jednak najprawdopodobniej wyjechał z miasta zabierając ze sobą cały sprzęt produkcyjny. Ochrona nie pozwala nikomu wejść do siedziby firmy.
Sytuacja byłych pracowników jest bardzo trudna. Bowiem pomimo, że prezes (koreańczyk Myung Bok Lee) powinien poinformować swoich pracowników o zmianach i formalnie ich zwolnić, wydając świadectwa pracy (dzięki czemu mogliby zabiegać się np. o zasiłek) i zaległe wynagrodzenia, ten po prostu uciekł z pieniędzmi.
Pracownicy zostali zostawieni sami sobie. A sprzęt na jakim produkowali podzespoły do telewizorów kineskopowych (zabrany przez koreańskiego właściciela - firmę Daewoo), ich zdaniem został przeniesiony do zakładu w Pruszkowie. Firma Daewoo, która była wcześniej właścicielem całego zakładu, zaprzecza temu.
Okupacja w beznadziei
Pracownicy nie zamierzają opuszczać swojego miejsca pracy.
- To była spontaniczna sytuacja, wczoraj dostaliśmy polecenie, już definitywne, opuszczenia lokalu. Jedyne wyjście to zostać tutaj, nie oddawać kluczy i żebyśmy mogli dalej się tutaj spotykać, bo w pojedynkę nic byśmy tutaj nie zdziałali - powiedziała TVN24 jedna z byłych pracownic firmy. Pracownikom brakuje wszystkiego, a przede wszystkim środków higienicznych i żywności.
Policja tylko spisała nasze zeznania, przejrzała akta szefa i właściwie na tym się skończyło. Prosiliśmy, żeby zabezpieczyli nam akta a oni nakazu z prokuratury nie mają, bo tylko na tej podstawie mogą to zrobić. Była pracownik
Nikt nie potrafi im pomóc
Na piątek na godzinę 11 zaplanowane zostało spotkanie pracowników z wojewodą, jednak nikt z okupujących siedzibę Hanpolu nie wierzy już w pozytywne rozwiązanie sytuacji przez władze. Pozostaje więc tylko droga sądowa.
- Policja tylko spisała nasze zeznania, przejrzała akta szefa i właściwie na tym się skończyło. Prosiliśmy, żeby zabezpieczyli nam akta [znajdują się w nich informacje o pracownikach - red.], ale nie mają nakazu z prokuratury, bo tylko na tej podstawie mogą to zrobić - mówi była pracownica firmy.
Sytuacja wydaje się beznadziejna, tym bardziej, że teraz pracownikom okupującym fabrykę grozi wyłączenie prądu przez administratora i naprawdę ciężka noc w fabryce. - Są osoby, które mają dzieci. Zdecydowali się jednak zostać tutaj na noc - mówi jedna z okupujących firmę.
Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24