Ostre słowa pod adresem Platformy Obywatelskiej to jeden ze sposobów Grzegorza Napieralskiego na zwiększenie poparcia. W miniony weekend lider Sojuszu krytykował PO w Warszawie i Łodzi, by na koniec - podczas dożynek w Plichtowie - wpaść jej w ramiona.
Lider SLD ma nieco ponad miesiąc, by uzbierać wystarczająco dużo głosów dla swojej partii, żeby po wyborach stać się potencjalnym koalicjantem. Napieralski nie próżnuje i jeździ po Polsce w poszukiwaniu kolejnych głosów.
Ten pomysł na kampanie jest taki, że pokazujemy co potrafimy lepiej zrobić i kiedy, i skąd wziąć na to pieniądze Grzegorz Napieralski, SLD
Anty-PO
Dalej była pierwsza wojewódzka konwencja SLD w jednym z bastionów lewicy – Łodzi. Tam także było wiele o Platformie, była krytyka ministra infrastruktury a zarazem „jedynki” PO w Łodzi Cezarego Grabarczyka, było o monopolu władzy PO.
Napieralski zapewnia, że kampania SLD nie opiera się na wytykaniu błędów partii rządzącej. - Ten pomysł na kampanie jest taki, że pokazujemy co potrafimy lepiej zrobić i kiedy, i skąd wziąć na to pieniądze – przekonuje. Ale nie jest tajemnicą, że lewica ma z Platformą problem po tym, jak wchłonęła ona kilka znanych twarzy SLD z Bartoszem Arłukowiczem na czele.
Nie tak odlegli
Weekend przewodniczący Napieralski kończył żelaznym punktem każdej kampanii – wizytą na dożynkach. Odwiedziny szefa SLD w Plichtowie docenili miejscowi, ale była też niespodzianka.
Na tej samej imprezie o głosy postanowił zawalczyć obecny minister sprawiedliwości Krzysztof Kwiatkowski. Mimo konkurencji panowie nie unikali siebie. Przeciwnie – przywitali się serdecznym uściskiem „na misia”. Czy to zapowiedź powyborczej koalicji? - Będziemy na to pytanie odpowiadać o godzinie 24 - dnia 9 października, to wtedy będziemy znali przynajmniej przybliżone wyniki wyborcze. Dzisiaj prowadzimy kampanię – ucina Napieralski.
Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24