Porozumienie w Wałbrzychu znów się oddala. Mimo, że do głodujących od trzech dni kobiet przyjechali prezydent i wiceprezydent miasta, zamiast rozmowy znów były krzyki. Kobietom podłączono już prąd i wodę w zajmowanych nielegalnie mieszkaniach. Te protestów jednak nie przerywają. Chcą by dać im prawo do lokali.
- Musimy egzekwować przepisy. Mam nadzieję, że uda się porozumieć, ale emocje pokazują, że niektóre osoby przyszły tu jedynie demonstrwoać przed mediami - powiedział wiceprezydent Wałbrzycha Mirosław Bartolik.
Jego wypowiedź przerwały krzyki protestujących kobiet. - Pan Bartolik nas wczoraj poniżył. Potraktował jak świnie! Niech pan nam da swoje mieszkanie, a sam pójdzie mieszkać w przytułku - krzyczały. - Nie chcieli nam dać mieszkania, więc sami sobie wzięliśmy. Mieszkamy w nich od kilku lat i nagle okazuje się, że chcą nas wyrzucić - mówiły.
Po zakończeniu rozmów z protestującymi kobietami, Bartolik zapewnił, że z częścią znaleziono porozumienie. - Pokazaliśmy, że dzisiaj nie mogą skorzystać z pomocy miasta jeżeli samowolnie zajmują mieszkania - tłumaczył. Wciąż jednak większość osób nie akceptuje propozycji miasta.
Poprzednie, piątkowe spotkanie z wiceprezydentem Wałbrzycha także nie przyniosło rozwiązania. Kobiety głodujące już trzeci dzień w budynku Rady Wspólnoty Samorządowej "Biały Kamień", swoje dzieci musiały oddać pod opiekę krewnych.
Powodem protestu jest odcięcie dopływu elektryczności i wody do mieszkań, które wraz z rodzinami zajmowały od miesięcy i lat - ale nielegalnie, bo bez urzędowego przydziału. Miasto postanowiło w ten sposób zmusić "dzikich lokatorów" do opuszczenia lokali.
Kiedy dostaną klucze do nowych mieszkań?
Trzecia doba bez rodzin daje się we znaki protestujących. Kobiety mówią że są już wyczerpane i załamane całą sytuacją.
- Nic się od kilku dni nie zmieniło. Myślałyśmy, że po piątkowym spotkaniu z panem prezydentem coś się zmieni, że dojdziemy do porozumienia i miasto podłączy nam z powrotem media i wrócimy do swoich domów - mówiła kolejna z protestujących.
Kobieta wyraziła swoje niezadowolenie, powiedziała, że wizyta była za krótka i trwała niecałe 10 minut. W takim czasie nie sposób jest ustalić cokolwiek. Kobiety zapewniają, że nie poddadzą się i "będą walczyły do końca".
Wczoraj pana prezydenta i nas poniosły emocje. Dzisiaj jesteśmy już spokojne, wycieńczone i nie mamy siły na kłótnie jedna z głodujących
Prezydent Wałbrzycha poradził kobietom, żeby przeniosły się do schronisk dla bezdomnych. Jednak panie nie godzą się z takimi propozycjami, bo to oznaczałoby dla nich rozdzielenie z rodziną i wyczekiwanie w długiej kolejce na przyznanie mieszkania.
"Nie rozbijajcie naszych rodzin"
- Wczoraj pana prezydenta i nas poniosły emocje. Dzisiaj jesteśmy już spokojne, wycieńczone i nie mamy siły na kłótnie - przyznała jedna z kobiet.
protestujące kobiety wciąż mówią o porozumieniu, dlatego poprosiły prezydenta o kolejne spotkanie. - Nie rozbijajcie naszych rodzin, chcemy być z dziećmi - mówiła zapłakana kobieta na antenie TVN24.
Sytuacja nie jest jednoznaczna
Sprawa nielegalnie zajętych mieszkań dzieli naszych widzów. Choć są głosy solidarności z protestującymi kobietami, wielu z nich pisze też, że wobec prawa wszyscy muszą być równi.
"Jeżeli teraz ta sytuacja zostanie tak zatwierdzona, to czeka nas "wolna amerykanka". Wygrają cwaniacy, którzy mają siłę zająć coś co im się nie należy. Może niedługo zaczną zajmować wybudowane przez deweloperów i nie sprzedane jeszcze mieszkania. Może i sprzedane, ale nie zasiedlone. Możliwości coraz więcej..." - na Kontakt TVN24 pisze jeden z internautów.
Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24