Potężny wybuch wstrząsnął dworcem autobusowym w Pucku. Eksplozja zniszczyła punkt gastronomiczny. Uszkodzone zostało też zadaszenie nad stanowiskami, gdzie pasażerowie wsiadają do autobusów. Nikt nie ucierpiał.
Do zdarzenia doszło dziś ok. 11:30 w budce gastronomicznej, w której sprzedawano kebaby, znajdującej się przy dworcu PKS. Ze wstępnych ustaleń policji wynika, że doszło w nim do wybuchu butli gazowej, która znajdowała się w lokalu. Jak poinformował st. asp. Łukasz Dettlaff, rzecznik prasowy Komendy Powiatowej Policji w Pucku, lokal był w tym momencie nieczynny. - Ustaliliśmy, że w bezpośrednim miejscu zdarzenia nie było żadnych osób. Na szczęście nikt w tym zdarzeniu nie ucierpiał - stwierdził policjant.
W zimie nieczynny
Jak doszło do wybuchu, nie wie Rafik Shousha, właściciel kebabu. - W tym momencie prowadziłem córkę do szkoły. Zadzwonili do mnie taksówkarze, znajomi, że coś wybuchło - tłumaczył. Dodał, że gaz w budce jest podłączony cały czas, gdyż wymaga tego sprzęt do podgrzewania mięsa. Jak wyjaśnił, bar w zimie jest całkowicie zamknięty, a otwierany jest dopiero na wiosnę. Obecne otwarcie planowane było na marzec.
"Samochody się podniosły"
W pewnym momencie był tak przerażający huk, że w pewnej chwili stracił orientację. Samochody podniosły się tak z dwa, trzy centymetry do góry. Myśmy szybko z nich wyskoczyli, bo podejrzewaliśmy, że może któryś z samochodów wybuchł. Adam Bizewski, taksówkarz, świadek zdarzenia
Świadek zdarzenia, taksówkarz Adam Bizewski relacjonował, że "w pewnym momencie był tak przerażający huk, że w pewnej chwili stracił orientację". - Samochody podniosły się tak z dwa, trzy centymetry do góry. Myśmy szybko z nich wyskoczyli, bo podejrzewaliśmy, że może któryś z samochodów wybuchł - opowiadał. Jak dodał, po eksplozji ludzie, znajdujący się w pobliżu budynku dworca, zaczęli uciekać w panice.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24