Policjant z ostrołęckiej komendy, mimo zarzutów za prowadzenie samochodu po pijanemu, nie stracił do tej pory prawa jazdy, choć od zdarzenia minęło już kilka tygodni. Jego przełożeni nie potrafią odpowiedzieć dlaczego jest faworyzowany.
Od czasu, kiedy policjant został zatrzymany za jazdę po pijanemu, minęło kilka tygodni. Każdy inny kierowca w takiej sytuacji (na podstawie artykułu 178a kodeksu karnego) straciłby prawo jazdy, ale nie – jak się okazało – funkcjonariusz ostrołęckiej komendy.
Mariusz K. choć ma prokuratorskie zarzuty za kierowanie autem, dalej jeździ samochodem.
Nabrali wody w usta
O całej sprawie nie chce rozmawiać. Twierdzi, że siada za kółko, bo prawa jazdy nikt mu nie odebrał.
Komendant miejskiej policji w Ostrołęce Janusz Pawelczyk również nie chce rozmawiać o sprawie. Kiedy zadzwonił do niego reporter "Prosto z Polski", odłożył słuchawkę.
Wypowiedział się zastępca rzecznika ostrołęckiej policji Sylwester Marczak. - Sprawą zajmuje się prokuratura. Zależy nam na szybkim wyjaśnieniu sprawy – zapewnił Marczak.
Dopytywany, co w sytuacji, kiedy policjanci zatrzymają kogoś, kto prowadzi auto pod wpływem alkoholu, odpowiada, że zabierają mu prawo jazdy.
- A więc czym ten przypadek różni się od pozostałych? – pyta reporter "Prosto z Polski".
Zastępca rzecznika nie odpowiada.
Będą inne zarzuty?
Danuta Klimiuk, prokurator rejonowy w Wyszkowie, nie ma wątpliwości: zasada jest taka, że prawo jazdy jest zatrzymywane. Sprawa o odebranie prawa jazdy policjantowi ma się odbyć przed sądem 20 czerwca.
Ale jak zapewnia prokuratura, na odebraniu prawa jazdy najprawdopodobniej się nie skończy.
- W zawiadomieniu było też doniesienie dotyczące gróźb karalnych kierowanych pod adresem pokrzywdzonego i w tym kierunku będzie szła analiza materiału – mówi prokurator Klimiuk. I dodaje: - Niewykluczone, że takie zarzuty zostaną przedstawione.
Chodzi o to, że Mariusz K. zachowywał się agresywnie wobec jednego z klientów stacji benzynowej.
- Trzymał w ręku butelkę wódki - relacjonuje Jarosław Kobrzyński, mieszkaniec Ostrołęki. I dodał, że policjant przeklinał i groził mu, a później wsiadł do auta i odjechał z piskiem opon. Wtedy właśnie funkcjonariusza zatrzymał zaalarmowany przez świadków zdarzenia patrol policji.
Ale, jak twierdzą świadkowie, pijanego kolegę na badanie krwi przywieźli dopiero po trzech godzinach. Prokuratura potwierdza: policjant był pijany.
Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24