Dzięki obowiązkowi jazdy z włączonymi światłami mijania przez cały rok, o ponad 1 proc. spadła liczba wypadków spowodowanych przez kierowców, a o 3,5 proc. zmniejszyła się liczba ofiar śmiertelnych - przekonuje policja i broni istniejącego prawa przed tymi, którzy rozważają zmiany.
Prezentując zgromadzone i przeanalizowane dane, biuro ruchu drogowego KGP chce rozwiać wątpliwości, które ostatnio pojawiają się co jakiś czas - czy kierowcy rzeczywiście powinni włączać światła mijania przez cały rok i całą dobę.
Światła polepszają widoczność pojazdu
Przedstawiona analiza jednoznacznie wskazuje, że wprowadzenie obowiązku jazdy z włączonymi światłami mijania w ciągu dnia nie spowodowało pogorszenia stanu bezpieczeństwa, a w wielu kategoriach wypadków odnotowano wręcz znaczną poprawę. Dlatego też w toczącej się szerokiej dyskusji wysuwanie tego typu argumentów jest nieuprawnione. Komenda Głowna Policji
Policja przypomina, że przed zmianą przepisów (obowiązek zapalania świateł w trakcie każdej jazdy wprowadzono 17 kwietnia 2007) jazda bez włączonych świateł mijania dopuszczalna była w okresie od 1 marca do końca września. I ten właśnie okres brała pod uwagę policja analizując skuteczność nowych przepisów. "Błędnym jest wyciąganie wniosków na podstawie danych statystycznych w ujęciu całorocznym." - upominają funkcjonariusze.
To zimą jest więcej wypadków
Jak czytamy, w 2007 r. nastąpił wprawdzie wzrost w stosunku do 2006 r. liczby wypadków (o 5,7 proc.) i ich śmiertelnych ofiar (o 6,5 proc.).
Jednak, jak wskazują policyjne dane, statystykę tę zawyżają pierwsze i ostatnie miesiące roku, czyli okres nie związany bezpośrednio z wprowadzeniem zmian w przepisach ruchu drogowego dotyczących włączania świateł. W tym czasie liczba wypadków w 2007 r. wzrosła o 8,2 proc., a zabitych o 8,7 proc. w porównaniu z analogicznym okresem roku 2006.
Z kolei w czasie pięciu miesięcy, w których obowiązek jazdy na światłach jest nowością (czyli od maja do września), wzrost wypadków wyniósł zaledwie 1,1 proc., a w przypadku zabitych - 3,1 proc.
W dzień wypadków jest mniej
Co więcej, jak pisze policja, jeśli weźmiemy pod uwagę wyłącznie te pięć miesięcy oraz zdarzenia, do których doszło za dnia, to okazuje się, że w tym czasie liczba wypadków zmalała o 0,5 proc., a liczba zabitych utrzymała się na poziomie zbliżonym do roku 2006.
"Po wprowadzeniu obowiązkowej jazdy na światłach mijania w ciągu całej doby zmalała również o 1,1 proc. liczba wypadków spowodowanych wyłącznie przez kierujących pojazdami, oraz liczba ofiar śmiertelnych o 3,5 proc." - czytamy.
Mniej odnotowano też wypadków spowodowanych przez kierowców, którzy nie przestrzegali pierwszeństwa przejazdu. Jak sugerują funkcjonariusze, w wielu przypadkach zdecydowały o tym właśnie włączone światła nadjeżdżającego samochodu, które ułatwiły kierowcy szybką reakcję.
Bezpieczniejsi także rowerzyści
Policjanci obalają też argument tych przeciwników jazdy na światłach non-stop, którzy podkreślali, że nowy przepis powoduje zagrożenie dla rowerzystów.
Tymczasem - jak czytamy - w porównaniu z rokiem 2006, po wprowadzeniu obowiązku jazdy na światłach, w analizowanym okresie odnotowano 18,5 proc. spadek wypadków drogowych z udziałem rowerzystów przy utrzymanej na zbliżonym poziomie liczbie ofiar śmiertelnych.
Podobny trend odnotowano jeśli chodzi o wypadki drogowe z udziałem pieszych - tu ta liczba spadła o 10,4 proc.
Za wcześnie na ocenę
Policja podsumowuje: "Przedstawiona analiza jednoznacznie wskazuje, że wprowadzenie obowiązku jazdy z włączonymi światłami mijania w ciągu dnia nie spowodowało pogorszenia stanu bezpieczeństwa, a w wielu kategoriach wypadków odnotowano wręcz znaczną poprawę. Dlatego też w toczącej się szerokiej dyskusji wysuwanie tego typu argumentów jest nieuprawnione." Podkreśla także, że za wcześnie jeszcze na jednoznaczne analizy - przepis obowiązuje dopiero trochę ponad rok.
Zmiany przepisów chciało np. Prawo i Sprawiedliwość. Argumentowano, że włączanie świateł przez całą dobę i cały rok m.in. zwiększa koszty utrzymania samochodu i szkodzi środowisku. CZYTAJ WIĘCEJ
Źródło: policja.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24