"Maszynista przyspieszył, zabujało wagonami i już nic nie pamiętam." "Po prostu przygnietli mi rękę". "Poleciałem szczupakiem na korytarzu, zbiłem łapę" - to relacje rannych w katastrofie pociągu, do której doszło w piątkowe popołudnie w Babach k. Piotrkowa Trybunalskiego. Rannych zostało łącznie 70 osób.
Do katastrofy doszło około godziny 16.15. w Babach k. Piotrkowa Trybunalskiego. Pociąg wykoleił się; jeden wagon przewrócił się na bok, inne wypadły z szyn. Jedna osoba zginęła, a 70 zostało poszkodowanych.
Pasażerowie, którzy byli w środku, pamiętają przede wszystkim huk. - Pociąg zaczął huśtać się w prawo, potem w lewo. Potem zaczął lecieć do rowu - opowiada jedna z pasażerek. - Byłem w ostatnim wagonie między przedziałami. Pociąg jechał z dość dużą prędkością. Nagle uderzyłem o drzwi, zaczęli wpadać na mnie ludzie, którzy stali obok mnie. Po prostu przygnietli mi rękę naciskiem swych ciał - dodaje inny podróżny.
- Nic nie wiem. Był tylko huk - opowiada kobieta, która złamała rękę. - Pociąg jechał dość szybko, potem zaczął trochę kiwać, a potem już byłam na podłodze - mówi inna pasażerka.
- Poleciałem szczupakiem na korytarzu, zbiłem łapę, zegarek mi też zbiło. Poraniłem sobie rękę - dodaje poszkodowany.
Część osób opuściła już szpitale
Poleciałem szczupakiem na korytarzu, zbiłem łapę, zegarek mi też zbiło. Poraniłem sobie rękę. Poszkodowany w wypadku
W pociągu jechało około 280 pasażerów. Poszkodowani trafili do szpitali. Najwięcej - 34 osoby - do szpitala w Piotrkowie Trybunalskim, 15 osób przewieziono do szpitala w Tomaszowie Mazowieckim, 6 do szpitala w Bełchatowie, do szpitala w Brzezinach - 10 pacjentów i dwóch do szpitala im. Kopernika w Łodzi. Po jednym pacjencie przewieziono do szpitala im. WAM w Łodzi oraz szpitali w Końskich i w Sosnowcu. Część osób opuściła już placówki.
Pięć najciężej poszkodowanych osób śmigłowce Lotniczego Pogotowia Ratunkowego przetransportowały do szpitali w Łodzi, Sosnowcu i Końskich.
Osoby lekko ranne uzyskały pomoc na miejscu zdarzenia, gdzie zorganizowano szpital polowy w namiocie, później zostały przewiezione autokarami do szkoły w miejscowości Baby. Tam także trafiły rzeczy podróżnych. Do wieczora wszyscy opuścili już szkołę.
PKP Intercity uruchomiło alarmowy nr telefonu (42) 205 55 73 dla rodzin ofiar i poszkodowanych w katastrofie pociągu Warszawa-Katowice.
Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24/PAP